Nowy/stary wagon rowerowy Kolei Dolnośląskich

recenzje

Zaczynamy serię materiałów o podróżowaniu z rowerem w pociągu. Był już krótki film o rowerze cargo. Teraz, na dobry początek, Koleje Dolnośląskie, czyli przewoźnik, o którym ostatnio głośno, bo uruchomił specjalne wagony rowerowe. Stare wagony towarowe wyremontowano i dostosowano do przewozu rowerów. 

Od 2.07.2022 Koleje Dolnośląskie uruchomiły pociąg z takim wagonem na trasie Wrocław Główny – Świdnica Przedmieście, przez Sobótkę Zachodnią. Wymienione stacje są bardzo istotne, ale o tym dalej. Nie pozostało nic innego, jak sprawdzić na własnych kołach. Zatem kupuję bilety i… w drogę. 

Pierwotnie chciałem pojechać w piątek, 8.07.2022. Sprawdziłem jednak rozkład jazdy na stronie Kolei Dolnośląskich i – tu pierwsza ważna informacja – okazało się, że pociąg z wagonem kolejowym kursuje tylko w weekendy. OK, pojadę w sobotę. Druga ważna informacja: jest tylko jeden kurs dziennie z Wrocławia Głównego i jeden powrotny ze Świdnicy Przedmieście. Trzecia – chyba najważniejsza, ujawnia się przy planowaniu trasy. Rowery można zapakować/wypakować tylko na stacjach: Wrocław Główny, Sobótka Zachodnia, Świdnica Przedmieście. Wszystkie te informacje można znaleźć na stronie przewoźnika, ale jeśli na nią się nie spojrzy uważnie, można się zdziwić. Zgodnie z powyższym kupiłem bilet do Sobótki Zachodniej za pomocą aplikacji Koleo (bardzo przydatna aplikacja i jeszcze o niej napiszę), mając plan powrotu do Wrocławia rowerem, z małym objazdem Zalewu Mietkowskiego i Parku Krajobrazowego Doliny Bystrzycy. 

Pozostało kupić bilet Kraków–Wrocław z nadzieją, że będą miejsca na rowery przy tak krótkim terminie do wyjazdu. Udało się, nabyłem bilet typu „pasażer + rower” na trasę Kraków Główny–Wrocław Główny oraz powrotny na popołudnie tego samego dnia. Pora odjazdu do Wrocławia musiała być bardzo wczesna, żebym mógł zdążyć na pociąg z wagonem rowerowym odjeżdżający z Wrocławia o 8:50. O tym, jak wyglądała podróż do Wrocławia PKP Intercity i o innych podróżach z rowerem pociągami dalekobieżnymi napiszę w następnym tekście z cyklu o kolei. 

Oczekiwanie na lekko opóźniony pociąg

Na Wrocławiu Głównym pierwsza miła niespodzianka: windy na perony są tak duże, że nawet rower cargo się zmieści bez większego problemu. Druga niespodzianka mniej miła – winda na peron, z którego odjeżdża pociąg z wagonem rowerowym, jest zepsuta (na inne perony windy działają). Przypadek, ale trochę niefortunny. Mój rower jest dość lekki, więc nie miałem problemu z jego wniesieniem, ale nie wszystkim było tak łatwo. Na peronie stało już dość dużo rowerzystów, oczekujących na pociąg.

Bilet na wagon rowerowy można kupić najpóźniej 15 min przed odjazdem i tyle wcześniej – według informacji przewoźnika – trzeba być na peronie przed odjazdem pociągu. 

Godzina 8:45, a pociągu nie ma – odjazd według rozkładu o 8:50. Komunikat z megafonów powiadomił nas, że ze względów technicznych pociąg jest 10 min opóźniony. Drugi weekend kursowania i takie rzeczy… Drobnostka, ale niewróżąca dobrze. Opóźnienie się nie zwiększyło, pociąg wjechał na stację.

Nie jest to wydarzenie pokroju filmu braci Lumière, ale dla podróżujących z rowerami ważna zapowiedź dobrych zmian na kolei. 

Ładujemy rowery i jedziemy. Nie tak szybko… Gdy ustawiła się kolejka do wagonu rowerowego, konduktor przeszedł sprawdzić bilety i… cofnął większość rowerzystów na standardowe miejsca dla rowerów w środku składu EZT. Dlaczego? Jak się chwilę później dowiedziałem, mieli bilety do Sobótki lub Świdnicy Miasto. Z wagonu rowerowego można wyładować i załadować rowery na stacjach Sobótka ZachodniaŚwidnica Przedmieście oraz oczywiście Wrocław Główny. Spowodowane jest to względami technicznymi – aby móc zatrzymać pociąg na dłużej, na czas wyładunku rowerów, stacja musi być wielotorowa, a Sobótka i Świdnica Miasto takie nie są. Moja drobiazgowa analiza strony internetowej przewoźnika się opłaciła, bo miałem właściwy bilet (a raczej do właściwej Sobótki!). 

Przed załadowaniem roweru do wagonu, należy zdjąć z niego sakwy. Małe torby pod siodełkiem czy na kierownicy mogły zostać. Nie do końca mam przekonanie do systemu mocowania rowerów – mianowicie łapanie za siodełko od góry, mój stalowy rower raczej jest odporny na różne przygody, ale z pełnym carbonowym byłbym ostrożny, a obok mojego jechała carbonowa szosa. Po zamocowaniu rowera, otrzymuje się numerek. Jedziemy!

Na stacji Sobótka wysiadła większość rowerzystów przekierowanych do wnętrza składu EZT z rowerami – to byli ci, którzy chyba nie doczytali informacji i kupili bilety nie na tę Sobótkę. Stacja Sobótka Zachodnia, następna na trasie, okazała się położona na granicach miasta, ze świeżo wybudowanymi lub wyremontowanymi peronami. Wyładunek rowerów był szybki – wysiadało nas tutaj dwóch, ja i pan z rowerem trekkingowym. Niestety, podczas wypinania roweru z mocowania, trekking się przewrócił, wprawdzie nic się nie stało, ale gdyby upadł na stojącą obok carbonową szosę, to mógłby być problem. Obsługa musi nabrać wprawy z mocowaniami albo też trzeba je usprawnić.

Warto tu nadmienić, że według regulaminu wartość roweru nie może przekraczać 7350 zł. Wydaje mi się, że wspomniana carbonowa szosa była droższa. Dozwolony jest też przewóz rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, a większość z nich będzie znacznie droższa niż wyznaczona kwota, czyli, jak to jest? Ryzyko pozostawiamy po stronie rowerzysty? Postaram się dowiedzieć, jaką procedurę stosują Koleje Dolnośląskie na wypadek uszkodzenia roweru w transporcie, skąd takie ograniczenie wartości i kto rower wycenia na starcie podróży.

Współtowarzysz podróży wysiadający na tej samej stacji, co ja, zapytał obsługę o połączenie powrotne z Sobótki Zachodniej, bo myślał, że z rowerem może jechać tylko pociągiem ze specjalnym wagonem rowerowym. Dowiedział się, że może wsiąść do dowolnego pociągu Kolei Dolnośląskich. Pociąg z wagonem rowerowym wraca popołudniu, wyjazd ze Świdnicy Przedmieście ma zaplanowany na 15:58. Mnie jednak podróż powrotna nie interesowała, bo zaplanowałem około 70 km na rowerze do samego Wrocławia spokojnym tempem, żeby zdążyć na obiad przed pociągiem do Krakowa. 

Sobótka Zachodnia, teraz wracamy na własnych kołach do Wrocławia

Wprowadzenie wagonu rowerowego na bazie starego wagonu towarowego z podłączeniem go do nowoczesnych EZT to śmiałe posunięcie Kolei Dolnośląskich i ukłon w stronę pasażerów – tych z rowerami, ale też tych bez rowerów. Rowerzyści nie będą się tłoczyć wewnątrz składu, gdzie nie zawsze jest miejsce, szczególnie na popularnych trasach wycieczkowych, wszystkim będzie wygodniej. Podejrzewam, że zdaję sobie sprawę tylko z części problemów, uwarunkowań technicznych i logistycznych – choćby przystosowanie składów ETZ do ciągnięcia takiego wagonu, ograniczenie prędkości składu, jakie narzuca dodatkowy wagon starego typu, stacje wielotorowe na przystanki itp. – które musiały rozwiązać Koleje Dolnośląskie. Stąd ograniczenie do jednej trasy i tylko trzech stacji na niej, przynajmniej na razie. Jest to nowość, nie tylko na Dolnym Śląsku, ale na całym polskim rynku kolejowo-rowerowym. Gdzieś jeszcze zawodzi lekko informacja, większość chętnych nie doczytała lub nie zrozumiała i kupili bilety nie na tę stację. Myślę, że wiadomości szybko się rozejdą i w następne wakacyjne weekendy rowerzyści chcący skorzystać z nowego wagonu kupią właściwe bilety.

Połączenie sprawdzone, mam nadzieję, że wkrótce przybędzie takich w całej Polsce, a my, tym razem rodzinnie, z dzieckiem i przyczepką rowerową, na pewno się wybierzemy niedługo na wycieczkę z Kolejami Dolnośląskimi. 


Zadałem kilka pytań Kolejom Dolnośląskim odnośnie do regulaminu przewozu rowerów. Odpowiedzi znajdziecie tutaj.

Udostępnij artykuł: