Pierwszy był Babboe Citi bez wspomagania, bo większe zakupy trzeba było zrobić. Drugi był Urban Arrow Family 2019 na testy i sprawdzenie czy rower cargo będzie dla nas. Na dłużej został e-Smok Babboe Mini Mountain. Był z nami prawie trzy lata, na upał, na deszcz, na śnieg, z górki i pod górkę.
Przeżyliśmy razem stłuczkę z samochodem, gdy nas dzielnie obronił – małemu pasażerowi i jadącemu rowerem nic się nie stało. Smok przypłacił to długim oczekiwaniem na części, a my mieliśmy możliwość przetestować jedno z najmniejszych cargo – składane Muli. E-Smok wrócił do sprawności i pojechał dalej służyć nad morze – miał dość krakowskiego powietrza.
Po długim oczekiwaniu dotarł do nas Krokodyl aka Żaba, czyli Riese & Müller Load 60 w wersji Vario z dodatkowym wyposażeniem dla młodego pasażera – to namiot przeciwdeszczowy, niskie burty boczne, siedzenia z pasami bezpieczeństwa i obniżona podłoga, żeby z nogami było wygodniej. Od tego czasu już minęła chwila, zdążyliśmy się do siebie przyczaić, poznać dobre i gorsze strony i przejechać razem ponad 1500 km.
Drugie wrażenie
Load 60 i jego większa wersja Load 75 są nietypowymi cargo, przede wszystkim dlatego, że mają pełną amortyzację – pisałem o tym tutaj. Od modeli holenderskich, takich jak Babboe i Urban Arrow, różnią się też geometrią i pozycją jadącego – są bardziej sportowe, wręcz trekkingowe. Ponieważ w mieście preferuję styl bardziej holenderski, pierwszą rzeczą po wyjęciu z pudełka, a raczej pudła.
Load przyjeżdża zmontowany – była wymiana kierownicy na tzw. jaskółkę i siodełka na Brooks Flyer Imperial, żeby trochę się wyprostować. Uzyskana pozycja nie jest taka, jak na typowym miejskim „holendrze”, ale dla mnie się sprawdza.
Amortyzacja niweluje wszelkie niedogodności. Oprócz zmiany kierownicy i siodełka zainstalowaliśmy kilka dodatkowych udogodnień zarówno dla małego pasażera, m.in. podgrzewanie siedzenia, dodatkowe oświetlenie, głośnik do słuchania muzyki i bajek, jak i dla prowadzącego – rejestrator video (dwie kamery przód i tył, to po przygodzie z kierowcą, jeszcze za czasów e-Smoka). O tym zresztą już niedługo w następnych wpisach opowiemy więcej.
Napęd
Nasz Load 60 to wersja Vario, czyli z napędem na pasku Gates, podobno wytrzymuje kilkanaście tysięcy kilometrów. Przekonamy się niedługo; na razie, po ponad 1500, nie napotkaliśmy żadnych problemów. To znaczy, no dobra, dwa razy przepłukałem wodą z pyłu lub błota. Przerzutka to Enviolo NuVinci 380, lepszy model takiej, którą mieliśmy w Babboe Mini. Tam, po ponad 5500 km, nie było żadnych usterek, tutaj po 1500 też jest bezserwisowo. Nasz Load jest modelem z rocznika 2022, więc ma nowszą wersję manetki.
Za wspomaganie odpowiada silnik Bosch Cargo Line gen 4 z momentem obrotowym 85 Nm, co wyraźnie czuć podczas ruszania, nawet przy obciążonym rowerze. Silnik pozwala na bardzo dynamiczną jazdę, czasem można mieć wrażenie, że nam ucieka spod nóg. Trzeba go traktować rozważnie, szczególnie na śliskiej nawierzchni nie używać zbyt wysokiego stopnia wspomagania. Dynamika ma swoją cenę: zużycie energii. Bateria 500 Wh wystarcza średnio w cyklu miejskim na około 50–60 km; dla porównania – Babboe Mini Mountain z silnikiem Yamaha PWST miało około 80 km zasięgu, a czasem więcej. Riese & Müller ma na ten problem rozwiązanie: opcję zasilania równocześnie dwiema bateriami. Ponieważ zależało nam na czasie z odbiorem roweru, który i tak był opóźniony, zamówiliśmy rower z jedną baterią. Będziemy to jednak zmieniać i za chwilę Krokodyl dostanie drugą baterię. Opis na pewno się pojawi na stronie.
Z dzieckiem
Najważniejsze dla nas były jednak opcje dla dzieci! Zamówiony model w porównaniu do wcześniej testowanej „gołej” wersji, jest w pełni wyposażony i przystosowany do przewożenia dwójki dzieci. Mamy dwa regulowane, miękkie fotele z pięciopunktowymi pasami bezpieczeństwa. Regulacja lub ewentualny demontaż zajmuje chwilkę, jeden zatrzask i jeden szybkozamykacz. Rower można przekonfigurować łatwo do przewożenia tylko jednego dziecka, wtedy mały pasażer ma więcej miejsca, siedzi na środku skrzyni, a nie z boku. Skrzynia jest wyposażona w obniżoną podłogę, w stosunku do wersji podstawowej, dzięki temu pasażer ma więcej miejsca na nogi.
A kiedy z nami nie jedzie, obniżenie staje się dodatkowym zamykanym schowkiem. Nad skrzynią mamy namiot. To namiot o trochę innej konstrukcji niż ta, którą znamy z Babboe lub Urban Arrow. Nie ma tu suwaków, zaczepia się go i zamyka na taśmach i gumkach. W wersji „letniej” podwija się boki i zaczepia gumkami, równocześnie składając tył. W ten sposób zostaje tylko dach-przód, który chroni przed słońcem i choćby owadami. Takie otwieranie/zamykanie wymaga trochę wprawy i nie jest najwygodniejsze, szczególnie jeżeli pada deszcz i chcemy uniknąć zmoknięcia pasażera podczas szybkiego wsiadania i nakapania deszczu do wnętrza skrzyni. Wersja dłuższa Load 75 ma namiot rozwiązany zdecydowanie lepiej. Liczę, że doczekamy się niedługo zmodyfikowanej nowej wersji dla Load 60.
Krokodyl dotarł do nas w lutym, pierwotnie miał być w październiku. Od tego czasu przejechaliśmy ponad 1500 km, chyba w każdych warunkach, jakie można spotkać na polskich drogach: deszcz, wiatr, śnieg, lód, zimno, słońce, gorąco. Bez problemu sprawdził się przy każdej pogodzie – dobra, jak już wspomniano, w dużym deszczu pasażera trzeba wsadzać sprawnie, żeby jak najmniej zmókł. Rower prowadzi się rewelacyjnie. Jest krótki, ma tylko 235 cm (mieści się u nas do windy), jest lekki – waży 36 kg z wyposażeniem dla dziecka (wg specyfikacji). Manewrowanie nim w zasadzie niewiele się różni od jazdy zwykłym rowerem, ma około 20% mniejszy promień skrętu niż Babboe Mini, przy tej samej długości roweru. Pełna amortyzacja zapewnia maksymalny komfort jadącemu i małemu pasażerowi. Krokodyl został przez niego nazwany „bujającym rowerem” i co raz to pojawia się żądanie jazdy po dziurawym krakowskim bruku, żeby bujało.
Dlaczego Żaba? Bo tak ochrzciliśmy pierwszy testowany model Load 60, ze względu na jego płaski przód i nisko położony środek ciężkości. A dlaczego Krokodyl? Bo jest bardziej zielony niż długi. Zdecydowanie bardziej nam przypadł do gustu, mimo słabszej propozycji namiotu dla dziecka, za to z długością akurat pasującą do windy.