Jak wybrać rower ze wspomaganiem elektrycznym

porady

Wzrasta popularność rowerów ze wspomaganiem elektrycznym; także na polskich ulicach pojawia się coraz więcej e-rowerów. Prawie każdy większy producent oferuje takie modele, dostępne są również zestawy do przerobienia tradycyjnych jednośladów. Wybór nie jest łatwy. Zanim jednak zdecydujemy się na rower z „dopingiem”, powinniśmy sobie odpowiedzieć na kilka pytań. Część z nich odnosi się zresztą też do wyboru tradycyjnego roweru, bez wspomagania elektrycznego.

Po jakim terenie będziemy jeździć?

Mamy w okolicy płasko, pagórkowato, a może górzyście? Dlaczego to jest istotne? Wspomaganie elektryczne w rowerze ma nam w optymalny sposób pomóc; zmniejszyć wysiłek podczas jazdy. Inne będzie wymagane w mieście położonym na płaskim terenie, a inne tam, gdzie mamy większe różnice w wysokości pomiędzy miejscami, do których będziemy jeździć. W rowerach można wyróżnić trzy podstawowe rodzaje wspomagania.

  • A. Silnik w przednim kole – często spotykane w rowerach np. „kurierskich”, tych pomagających dostarczać zamówienia z restauracji lub w zestawach do konwersji tradycyjnego roweru na elektryczny.
  • B. Silniki w tylnym kole – bardzo często spotykane w tańszych rowerach elektrycznych – składakach, rowerach miejskich.
  • C. Silnik centralny – stosowany w droższych konstrukcjach, od rowerów miejskich, przez trekkingowe, do MTB.


Rozwiązanie A sprawdzi się w płaskim terenie, pomoże trochę przy podjeździe pod lekką górkę, wjeździe na wiadukt i na tym koniec. Wymaga wprawy w prowadzeniu roweru – mamy ciężki silnik w piaście przedniego koła, co znacznie zmienia jego sterowność. Taki silnik zawsze będzie reagował z opóźnieniem na ruch pedałami, więc ruszać będziemy bardziej o własnych siłach, zanim silnik się włączy. Jest to najtańsze i najprostsze rozwiązanie dla rowerów elektrycznych. Gotowego roweru z takim napędem nie polecam, ale dla tych, którzy już mają zwykły rower i nie są pewni, czy wersja ze wspomaganiem będzie dla nich, to jeden z wielu zestawów do konwersji tradycyjnego roweru na e-rower będzie dobrym rozwiązaniem na start. Opis takiego rozwiązania znajdziecie tutaj <dodać link>!
Konstrukcja B, czyli silnik w tylnym kole, jest często spotykana w „budżetowych” firmowych rowerach elektrycznych. Lepiej sobie radzi ze wzniesieniami niż silnik w przednim kole. Taki rower jest również łatwiejszy w prowadzaniu. Nadal jednak ma zaburzony środek ciężkości – ciężki silnik z tyłu powoduje, że jazda wymaga lekkiej wprawy. Silnik jest bardziej responsywny niż w przypadku roweru z przednim wspomaganiem, jednak opóźnienie w reakcji będzie również odczuwalne. Jest to dobre rozwiązanie do rowerów miejskich, składaków, ewentualnie rowerów trekkingowych, które nie będą bardzo eksploatowane. Sprawdzi się dobrze w płaskim i lekko pagórkowatym terenie. Tam, gdzie przewyższenia są większe, polecam rozwiązanie C.

C, czyli silnik centralny, montowany w suporcie, tam, gdzie mamy korby z pedałami. Najlepsze rozwiązanie wśród rowerów ze wspomaganiem, bo silnik pomaga tam, gdzie przykładamy siłę, bo są najmniejsze straty energii, bo opóźnienie wspomagania przy ruszaniu jest praktycznie nieodczuwalne (jego wielkość zależy od klasy silnika). Niestety, jest to również rozwiązanie najdroższe. Stosowane przez producentów w wyższych modelach. Wymaga specjalnie zaprojektowanej ramy roweru (wspomaganie przednie i tylne nie wymaga zmian konstrukcyjnych w ramie, trzeba tylko znaleźć sposób na zamontowanie baterii). Sprawdzi się w każdym terenie, po płaskim pojedziemy szybko i lekko, pagórków prawdopodobnie nie odczujemy, a w górzystym terenie będzie znacznym ułatwieniem podczas podjazdów. Silnik centralny stosowany jest w rowerach miejskich, trekkingowych, MTB, Wspomaganie elektryczne w rowerze ma nam w optymalny sposób pomóc; zmniejszyć wysiłek podczas jazdy. Nawet w Gravelach i oczywiście w rowerach cargo. Nie spotkałem jedynie składaka z takim rozwiązaniem.


Wybór rodzaju wspomagania jest istotny, żeby nasz nowy rower nie był rozczarowaniem. Decydując się na rower ze wspomaganiem w przednim kole, a mając wokół domu pagórkowate trasy bądź w planach wycieczki do lasu, możemy siebie sami skrzywdzić, gdyż okaże się, że wspomaganie za słabe i przednie ciężkie koło grzęźnie na nieutwardzonej drodze. Skoro już wiemy, jaki rodzaj wspomagania będzie dla nas najlepszy, jedziemy dalej.

Jakie odległości chcemy pokonywać na jednym ładowaniu baterii?

To kwestia zasięgu oraz tego, jak często i jak daleko będziemy jeździć. Wpływ na to ma przede wszystkim pojemność baterii. Standardowo spotykamy baterie 400 Wh, 500 Wh i ostatnią nowość od Boscha – 750 Wh. Oczywiście, im większa pojemność, tym dalej zajedziemy, ale też bateria trochę cięższa i dłużej się ładuje. W miejskim rowerze bez problemu wystarczy 400 Wh, przy spokojniej jeździe i płaskim terenie taka bateria powinna wystarczyć na przejechanie około 60 km. Chyba mało kto z nas przejeżdża takie odległości w ciągu dnia na rowerze po mieście. Mamy miejski rower z taką baterią w domu, przy obecnym trybie pracy (brak codziennych dojazdów do biura): zakupy, dodatkowe zajęcia, wyjścia itp. ładujemy go dwa razy w tygodniu, chyba że planujemy większą wycieczkę w weekend, to wtedy przed wyjazdem doładowujemy do pełna. Dla tych, co chcą pojechać w weekend trochę dalej, zalecam 500 Wh. Tutaj w zależności od terenu, stylu jazdy można nawet do 100 km zrobić na jednym ładowaniu. Dla najbardziej wymagających jest najnowszy system Boscha – Smart, w którym są baterie do 750 Wh. Według producenta powinniśmy uzyskać nawet do 150 km zasięgu. Czekam niecierpliwie na możliwość testów roweru z taką baterią. Jest jeszcze jeden sposób wydłużenia zasięgu – zamontowanie dwóch baterii. Niektórzy producenci, np. Bosch i Yamaha, oferują takie systemy, wtedy mamy po prostu zasięg razy dwa w porównaniu do pojedynczej baterii.


Pamiętać należy, że nie tylko bateria i rodzaj silnika mają wpływ na zasięg. Składa się na niego wiele czynników. Np. rodzaj terenu, nawierzchni, warunki pogodowe, temperatura, wiatr, jak często się zatrzymujemy (np. na światłach), a nawet ciśnienie w oponach itd. Bosch udostępnia kalkulator zasięgu dla swoich systemów dla e-rowerów, gdzie możemy sobie wyliczyć średni zasięg w zależności od warunków pogodowych, drogowych, typu roweru, częstotliwości zatrzymywania itp.

Czy to będzie rower na weekendowe wycieczki, czy może ma nam zastąpić częściowo samochód np. w dojazdach do pracy?
Jeżeli rower ma nam zastąpić częściowo samochód, to skłaniałbym się do roweru typu miejskiego, tzw. holenderskiego. Na nim mamy wyprostowaną sylwetkę, siedzimy wyżej, widzimy więcej, nas też trochę lepiej widać. „Mieszczuchy” są standardowo wyposażone w bagażnik, pełne oświetlenie, błotniki i, co bardzo ważne, pełną osłonę łańcucha. Nie chcemy przecież pobrudzić sobie spodni. Miejskie rowery mają zazwyczaj prze- rzutkę w tylnej piaście, co rozwiązuje problemy z częstym serwisowaniem i regulacją; tzw. przerzutki planetarne są praktycznie bezobsługowe, 5–8 biegów wystarczy bez problemu w mieście, a mając wspomaganie, to aż nadto. Ponieważ przerzutka zajmuje miejsce w tylnej piaście, to najczęściej „mieszczuchy” mają wspomaganie centralne. Rowery typu holenderskiego nie są demonami prędkości, zaryzykuję stwierdzenie, że trochę zniechęcają do szybkiej jazdy, są jak stateczna limuzyna – wolniej, ale z gracją i elegancko. W wersji ze wspomaganiem sprawdzą się idealnie do codziennych dojazdów do pracy, a z sakwami na bagażniku pozwolą dowieźć zakupy.
Jeżeli jednak preferujemy bardziej sportowy styl jazdy, to rozejrzyjmy się za rowerem trekkingowym lub modnym ostatnio tzw. fitness/urban. Mają one bardziej sportową geometrię, sylwetka jest bardziej pochylona, będziemy mieli mniejsze pole widzenia. Jeździ się szybciej, będą bardziej zwrotne, ale też mniej stabilne, za to lepiej się sprawdzą na gorszej nawierzchni. Do większości modeli będziemy musieli dokupić błotniki i bagażnik, oświetlanie zazwyczaj jest zintegrowane z silnikiem. Trekkingi będą wyposażone w tradycyjną przerzutkę zewnętrzną, może w częściową osłonę łańcucha. Taki rodzaj napędu będzie wymagał więcej uwagi. Fitness/urban zazwyczaj są wyposażone tak jak miejskie holendry w przerzutkę planetarną, ale nie są pozbawione wszystkich dodatków typu błotniki, osłona łańcuch bagażnik itp. Droższe modele zamiast łańcucha mają pasek, jest to świetne rozwiązanie, nie wymaga smarowania i ma dłuższą żywotność, ale znacznie podbija cenę roweru.
Trekking, fitness/urban sprawdzą się w mieście jako transportowe rowery, o ile je trochę doposażymy. Nie będą tak wygodne jak typowo miejskie, za to będą lepszym rozwiązaniem, jeżeli chcemy jeździć na weekendowe wypady poza miasto lub mamy trasy z nieutwardzaną nawierzchnią. Duża część rowerzystów preferuje takie konstrukcje ze względu na ich uniwersalność.
Na koniec eMTB. Rowery górskie ze wspomaganiem. Nazwa i przeznaczenie mówią same za siebie. Rowery sportowo-rekreacyjne, jeżeli chcemy poszaleć po pagórkowatym lesie, wjechać wyżej, wjechać szybciej – są idealnym rozwiązaniem. Zazwyczaj są to konstrukcje typu Full, czyli z pełną amortyzacją, bez dodatków typu błotniki, bagażnik itp. Umówmy się – bagażnik na rowerze MTB wygląda dziwnie. Nie sprawdzą się w mie- ście jako rowery transportowe, chociażby przez ten brak bagażnika. Pełna amortyzacja nie jest wygodna na równej drodze, pochłania część energii, którą przeznaczamy na pedałowanie (chyba że mamy amortyzatory z blokadą). eMTB mają silniki centralne, zazwyczaj w mocniejszych wersjach, co pozwala pokonać strome podjazdy, ale zużywa więcej energii, więc zasięg jest mniejszy.
Jeżeli lubimy jeździć po górach, chcemy wjechać wyżej, a np. względy zdrowotne nam nie pozwalają, to eMTB będzie idealnym kompanem weekendowych wypraw.

Ile pieniędzy chcemy przeznaczyć na e-rower?

Niestety e-rowery nie należą do najtańszych. Pandemia COVID-19 wpłynęła niekorzystnie na rynek dostaw części rowerowych, równocześnie zwiększył się popyt, co automatycznie spowodowało wzrost cen. Obecna sytuacja dodała do tego wzrost cen paliwa i jeszcze większy popyt z tym związany
i niestety kolejne podwyżki cen. Więc wahania na rynku są duże. Najtańsze nowe e-rowery to jest koszt około 3500–4000 zł, to zazwyczaj te z prostym napędem w przednim kole. Tutaj doradzam czujność i np. sprawdzenie dostępności części zamiennych, przede wszystkim baterii. Od około 4000 zł zaczynają się rowery z napędem w tylnym kole. Do kwoty około 6500 zł silniki montowane w rowerach będą „noname”, sygnowane przez producenta roweru lub sieć marketów sportowych, która sprzedaje rowery pod własną marką. Nadal najczęściej będą to silniki w tylnym kole. Dopiero w okolicach 8000–10 000 zł będą to rowery z silnikami centralnymi. Dopiero w rowerach powyżej 10 000 zł znajdziemy silniki uznanych marek jak Shimano, Yamaha, Bosch. Dalej wysokość ceny zależy od klasy silnika, osprzętu dodatkowego, marki producenta roweru. Tak jak z samo- chodami – nie ma chyba górnej granicy.
Ze względu na zwiększony popyt i wartość e-rowerów niestety są one częstymi łupami złodziei. Decydując się na rower ze wspomaganiem, zaopatrzmy się od razu w dobrej klasy zabezpieczenia, minimum dwa, najlepiej różne. Niektórzy producenci rowerów lub silników współpracują z producentami zabezpieczeń, np. Bosch z Abusem, i dzięki temu możemy mieć zamek od baterii i dwa zabezpieczenia zamykane tym samym kluczem.

Pamiętajmy o przypinaniu roweru do stojaka lub czegoś solidnego, o wyjmowaniu baterii, jeżeli rower zostawiamy na dłużej. Zdarzają się kradzieże samych baterii. O rodzajach zabezpieczeń i jak zapinać rower znajdziecie informacje np tutaj
Rower ze wspomaganiem w wersji miejskiej lub trekkingowej może bez problemu zastąpić samochód w dojazdach na krótkie i średnie dystanse. Badania mówią, że sprawdza się bez problemu np. w dojazdach do pracy do 15 km w jedną stronę. Potwierdzam, bo tak jeździłem przez dłuższy czas do pracy. Można dojechać spokojnie, nie pocąc się, nie tracąc czasu na stanie w korkach, a nawet lekko poprawić kondycję. To jest wspomaganie, bez naszego pedałowania rower nie pojedzie. Warto zastanowić się nad takim środkiem transportu, nie trzeba od razu wydawać kilkunastu tysięcy, na początek można sprawdzić tańszą opcję, czy nam się spodoba, a gwaran- tuję, że większość z Was złapie kierownicę i przesiądzie się na rower.
Artykuł pochodzi z numeru 4/2022 iMagazine.

Udostępnij artykuł: