Kolej na rower – poradnik rowerowo-kolejowy, z rowerem w pociągu 2025

porady

Czas nie stoi w miejscu, rowery i kolej też. Wspólna podróż trwa dalej. Ponieważ od poprzedniego poradnika kolejowo-rowerowego minęły dwa lata, czas na aktualizację. 


Jaki pisałem wcześniej, kolej i rower to dobrana para. Na kolei się trochę zmieniło na korzyść, pojawiły się nowe sposoby zakupu biletów, niestety miejsc rowerowych przybyło niewiele. 

Widać światełko w tunelu… i jest to nadjeżdżający nowy pociąg z miejscami na rowery. Od 7.06.2025 obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/782 z dnia 29 kwietnia 2021 r. dotyczące praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym. nakazujące przeoźnikom że wszystkie nowe i modernizowane pociągi muszą mieć miejsca na rowery. 


Zatem jedziemy z rowerem na urlop albo do pracy. Jeżeli już jakieś miejsce jest naszym celem podróży, to szukamy pasującego nam pociągu i sprawdzamy, czy ma możliwość przewożenia rowerów. Najlepiej sprawdzać bezpośrednio u danego przewoźnika, czyli PKP IC, Polregio i u lokalnych operatorów kolejowych np. Koleje Małopolskie, Koleje Dolnośląskie, Koleje Śląskie, Łodzka Kolej Aglomeracyjna itd. 

W pociągach PKP IC liczba miejscówek dla rowerów jest ograniczona i jeżeli zostały wykupione, to nie ma możliwości przewiezienia roweru. Na popularnych trasach w sezonie wakacyjnym stanowi to problem. Sprzedaż biletów rozpoczyna się na 30 dni przed odjazdem pociągu o godzinie 0:30, często zdarza się że kilka minut po rozpoczęciu sprzedaży nie ma już biletów. W przypadku Polregio i przewoźników lokalnych to zależy od regionu i przewoźnika. Zazwyczaj rowery nie mają swojej miejscówki, bo bilet jest ważny czasowo i na trasę, a nie na konkretny kurs, ale tu również w przypadku sezonowego obłożenia możemy nie wsiąść. Najlepiej sprawdzić u danego przewoźnika zasady przed wyjazdem. 

W przypadku „zwykłego” roweru jeżeli pociąg ma miejscówki na rowery, to jesteśmy prawie u celu. Bilet kupujemy w kasie, przez aplikację, serwis internetowy danego przewoźnika lub Koleo – serwisie agregującym większość przewoźników kolejowych w Polsce. To od nich zaczynam poszukiwania połączenia, dopiero jak nie ma w Koleo, szukam bezpośrednio u operatora połączenia kolejowego (tekstu nie sponsoruje Koleo).

Bilety warto kupować z wyprzedzeniem. Zwłaszcza jeżeli podróżujemy w kilka osób. Na popoularnych trasach miejscówki rowerowe szybko się sprzedają. Rowerzystów w pociągach przybywa szybciej niż miejsc na rowery. 

Na trasach dalekobieżnych zazwyczaj przewoźnikiem jest PKP IC, które w swoim taborze ma kilka rodzajów wagonów z miejscami na rowery. 

Zacznijmy od najszybszego, ale najmniej przyjaznego Pendolino EIP. Wskładzie są 4 miejsca na rowery, po dwa w wagonach 5 i 6. Technicznie w EIP miejsca na rowery są wąskie i powieszone rowery z większymi rozmiarami ramy, zostawiają mało miejsca w przejściu. Czasem jest lepiej postawić rower, oprzeć o ścianę i zabezpieczyć pasem, gumą do wieszaka żeby się nie przewrócił. Zostaje wtedy dużo więcej miejsca dla przechodzących. Jak jedziemy we dwa rowery to sposób jest ok, jak sami, to pamiętajmy, żeby porozumieć się z drugim rowerzystą i nie zablokować mu roweru, jeżeli wysiada wcześniej. Rozwiązanie stawiania, zamiast wieszania zaproponował mi kiedyś konduktor. 

Mamy też „haczyk” nie da się kupić wspólnego biletu dla 3 osób i 3 rowerów, bo system nie potrafi rozbić biletu łączonego na dwa wagony, dostajemy komunikat o braku miejsc. Jeżeli kupimy jeden bilet dla dwóch podróżnych na dwa rowery oraz drugi bilet dla jednej osoby z rowerem, to się sprzeda. Tylko np. na popularnej trasie Kraków-Gdynia trzeba to robić na dwa konta/dwie osoby równocześnie, bo bilety w sezonie znikają w ciągu sekund. 

Drugim popularnym składem w taborze PKP IC jest Flirt 3 Stadler, który ma 6 miejsc w 4 wagonie. Tu jest wygodniej, w razie „awarii” zmieści się też więcej rowerów, ale to już jest nieregulaminowe i raczej rzadko się zdarza. 

Kolejnym EZT w taborze PKP IC jest Pesa Dart, niestety mało przyjazny rowerzystom, ma 2x po 3 rowery współdzielone z bagażami i jest ciaśniej niż w Pendolino.  

W przypadku składów z tradycyjnych wagonów sprawa jest bardziej skomplikowana. W taborze PKP IC jeździ kilka rodzajów i wielkości. 

  1. Na 6 rowerów – 2x po 3 rowery na obu końcach wagonu
  2. Na 8 rowerów – 1x 8 rowerów od strony jednego wejścia
  3. Na 12 rowerów od strony jednego wejścia 
  4. Na 12 rowerów od strony jednego wejścia (wąskie przejście)
  5. Na 6 rowerów
  6. Na 6 rowerów wagony Combo 

Wagony innych przewoźników spotykane w składach PKP IC –  np. wagon na 25 rowerów czeskich kolei CD w składzie TLK WYDMY Bohumin-Łeba 

Składy wagonowe jeżdżą również w pociągach nocnych. Większość z nich ma miejsca wagony z miejscami na rowery, jednak tu też jest „haczyk” – nie kupimy biletu na rower z miejscówką w wagonie sypialnym i kuszetce. Miejsca rowerowe są dostępne tylko ze zwykłymi miejscami klasy 2.

Jeżeli planujemy podróżować z przyczepką rowerową dla dziecka, warto sprawdzić, jaki skład będzie podstawiony i czy np. będziemy musieli składać przyczepkę przed wsiadaniem. Jednoosobowe zazwyczaj przechodzą przez drzwi, w środku – zależy od składu, np. w Pendolino i Dartach jest wąsko i mało miejsca, bez składania się nie obejdzie. Przyczepki podwójne lepiej od razu złożyć – są zbyt szerokie.
Największa przygoda zaczyna się, jeżeli chcemy zabrać ze sobą rower cargo. Wszystko zależy, jaki model roweru cargo macie.
Dwukołowe longjhony wchodzą do starszych wagonów 8- i 12-rowerowych oraz do Flirtów 3. Do Pendolino i Dartów nawet nie ma co próbować wsiadać, do wagonów Combo będzie bardzo na ścisk. Load 60, Bullit, Gazelle Maki, kompaktowe Muli i Carrie się zmieszczą. Urban Arrow Family z racji długości i szerokości do wagonu 8-rowerowego raczej nie wejdzie, we Flircie trzeba podnosić tył żeby się zmieścić w zakręcie od drzwi. 

Load 60 w starym EN57 w drodze do Katowic.

Jaki będzie skład naszego pociągu sprawdzimy na stronie PKP IC z zestawieniami pociągów.

Jednak jeżeli chcemy wiedzieć, jaki typ wagonu przyjedzie, z pomocą nam przychodzą serwisy Bocznica. oraz VagonWeb

Znając symbol wagonu, możemy sprawdzić schematy w Bazie Wagonów

Najpopularniejszy wagon typu 111Arrow na 12 rowerów. Schemat pochodzi ze strony Baza Wagonów.

W przypadku cargo, a czasem i przyczepki, zmieszczenie się w pociągu to tylko część sukcesu. Trzeba jeszcze wprowadzić rower, przyczepkę na peron. Przyczepki zbliżone wielkością do tradycyjnych wózków dziecięcych zazwyczaj mieszczą się do windy, a gdy nie ma windy, to daje się je wnieść, wciągnąć po schodach. Z cargo już nie będzie tak łatwo. Dlatego warto sprawdzić warunki na stacji docelowej. Zazwyczaj daje się znaleźć informacje w sieci, niestety nie zawsze aktualne. Są dworce ze zjazdami z peronów jak Kraków Główny, są dworce z dużymi windami jak Łódź Fabryczna, ale też takie jak Łódź Kaliska, gdzie są różnej wielkości windy, w zależności od peronu. W Poznaniu windy są tak małe, że 1-osobowa przyczepka ledwo się mieści. 

Dobrze jest zapytać kogoś na miejscu, znajomych lub po prostu na lokalnej grupie internetowej. Małe cargo jak Muli albo Bullit bez wspomagania, na pusto można znieść po schodach, ale większe – UA, Load, Makki – w pojedynkę się nie da. Pomoc potrzebna.
Zjeździliśmy z naszym cargo – Load 60 – trochę pociągami i mamy wprawę, ale jednak zawsze jest to sprawdzanie dokładne i dlatego odkąd młody podrósł, preferujemy wyjazdy na 3 rowery i hol jako wspomaganie, gdyby zabrakło mu sił. Podróże pociągiem z rowerem cargo wymagają trochę wprawy.

Na trasach krótszych, lokalnych Polregio i lokalni przewoźnicy mają bardzo rożny tabor. Tutaj zawsze trzeba sprawdzić. Zazwyczaj są to EZT, gdzie jest miejsce na rowery, ale konfiguracja wewnątrz nawet tych samych modeli pociągów zależy od danego przewoźnika. Więc zalecam podwójne sprawdzenie. Czasem jest dużo miejsca, jak w pojazdach Kolei Dolnośląskich i Kolei Małopolskich, czasem dość ciasno, jak w niektórych pociągach Polregio jeżdżących w Małopolsce. Różne też są opłaty, w niektórych są ograniczenia, że np. w tygodniu w godzinach szczytu jest zakaz przewożenia rowerów. Sprawdzajcie dokładnie na stronie danego lokalnego przewoźnika. 

Rozwiązaniem pomiędzy jest zabieranie ze sobą do pociągu roweru składanego. Na krótkie dystanse sprawdzi się dobrze, do rozwiązań turystycznych już może się okazać za mały. Za to możemy pojechać z rowerem w 1 kasie i w wagonie sypialnym. Składak w torbie jest normalnym bagażem.

Kolej i rower to dobrana para, na wakacje i na co dzień. Ze zwykłym rowerem powoli podróżuje się coraz łatwiej. Wyprawy z przyczepką, cargo albo większą grupą rowerzystów wymagają przygotowania. Kolej powoli zauważa pasażera z rowerem i przestaje go traktować jak zło konieczne.


Niedawno ukazała się druga edycja raportu Cyclists Love Trains 2025 wydanego przez ECF. Na 67 przewoźników nasz PKP Intercity znalazło się na 15 miejscu z 64 pkt. Pierwsza piątka w EU to 
1. NMBS/SNCB (Belgia) 88 pkt.

2. SBB (Szwajcaria) 88 pkt

3. MÁV-START (Węgry) 82 pkt

4. CFL (Luksemburg) 79 pkt

5. Deutsche Bahn (Niemcy) 78 pkt

Pod uwagę były brane wskaźniki.

Twarde (60 punktów)

Miejsca na rowery (50 punktów): Średnia liczba miejsc dostępnych na rowery w pociągach dalekobieżnych operatora. Schematy współdzielenia rowerów (10 punktów): Istnienie i zakres schematów współdzielenia rowerów lub partnerstw.

Miękkie (40 punktów)

Koszt biletu/rezerwacji na rower (10 punktów): Koszt przewozu roweru, w tym ceny biletów i opłaty rezerwacyjne. Kanały rezerwacji (10 punktów): Liczba kanałów, przez które można kupić bilet na rower lub dokonać rezerwacji. Języki (10 punktów): Liczba języków, w których operator udostępnia informacje dotyczące przewozu rowerów. Funkcjonalność strony internetowej/aplikacji (10 punktów): Przyjazność dla użytkownika i funkcjonalność strony internetowej i aplikacji mobilnej operatora w zakresie usług związanych z rowerami. Punkty malusowe (-2 punkty za każde): Za ograniczenia, takie jak surowe ograniczenia wagowe lub rozmiarowe rowerów, dodatkowe manipulacje rowerami przed wejściem na pokład, itp. Punkty bonusowe (+2 punkty za każde): Za dodatkowe usługi, takie jak możliwość przewozu rowerów na autobusach zastępczych, miejsca z wbudowanymi zamkami na rowery, itp.


Mam nadzieję, że wchodzące w życie rozporządzenie UE sprawi, że szybko przybędzie miejsc rowerowych w pociągach. A raporty takie jak ECF będą wskaźnikami dla przewoźników co poprawić.
Kolej na rower na kolei. 

Na koncert…

porady

Często słyszymy, że bez samochodu z dzieckiem się nie da funkcjonować, że to na pewno trudne i niewygodne. Od prawie czterech lat pokazujemy, że to nieprawda. Zawsze słyszymy jednak jakieś „ale”.  Tym razem to było: „ale na koncert do innego miasta nie pojedziecie”. Nie? To popatrzcie i poczytajcie. 

Load 60 w pociągu Polregio

Kupiliśmy bilety do NOSPR na operę dla dzieci Figle pamięci. Kraków–Katowice – daleko to nie jest, ale kręcić po autostradzie przecież nie będziemy. Kupiliśmy więc bilety na pociąg, a że w planie mieliśmy zabrać rower cargo, wybraliśmy specjalnie Polregio, bo tutaj było prawie pewne, że przyjedzie skład typu EZT (elektryczny zespół trakcyjny), w którym zazwyczaj jest więcej miejsca na rowery. Braliśmy pod uwagę, że możemy z rowerem cargo i zwykłym e-bike nie wsiąść do pociągu. Plan awaryjny był taki, że zapinamy rowery na dworcu i jedziemy następnym pociągiem. Ta przezorność okazała się zbędna. 

Bez problemu wsiedliśmy do pociągu. Przyjechał teoretycznie jeden z trudniejszych składów – bo z wysokim wejściem (EN57FPS), ale za to z dużym przedziałem na rowery. Dworzec w Katowicach mieliśmy tylko wstępnie rozpoznany. Zgodnie z przewidywaniami o zmieszczeniu się do windy z naszym krokodylem R&M Load 60 nie ma mowy. Są za to schody ruchome z każdego peronu, niezbyt strome, więc zjazd za ich pomocą nie stanowił problemu (mocne hamulce cargo bywają przydatne w takich sytuacjach). Dalej już z górki, na pozostałej części drogi do wyjścia z dworca Katowice są zjazdy o niedużym stopniu pochylenia. 

Droga rowerem z dworca do NOSPR to maksimum 10 min jazdy. Infrastuktura w Katowicach nas zaskoczyła pozytywnie: równo i szeroko, piękne, wyraźne malowania. Może oznakowanie tras mogłoby być czytelniejsze. Do NOSPR udało się dotrzeć szybko, mimo że pogoda nie była przyjazna (marznący deszcz ze śniegiem). 

Przed koncertem była kawa w stojącym obok Muzeum Śląskim (restauracja Moodro – bardzo przyjazna dzieciom!). Sam koncert wywarł duże wrażenie na młodym, jedynym rozczarowaniem był brak kurtyny, jego zdaniem bardzo ważnego elementu koncertów i przedstawień teatralnych. Muzyka współczesna autorstwa Jerzego Kornowicza w wykonaniu orkiestry Aukso została przyjęta z dużym entuzjazmem. Libretto Michała Rusinka zdaje się przegrało z animowanymi rysunkami Joanny Rusinek, wyświetlanymi na wielkim ekranie, zasłaniającym nowe organy NOSPR (żałowaliśmy, że ich nie widzimy w całości, bo jeszcze nie mieliśmy okazji, no ale cóż, to do nadrobienia). 

Po koncercie była przekąska (pamiętajcie, by na takie wyjazdy zabierać termos z ciepłym posiłkiem dla 3–4-latków; ten makaron choćby może wam uratować wiele spokoju!) i powrót wcześniejszym pociągiem niż przewidywaliśmy. Szybka zamiana rezerwacji z lekkim trzymaniem kciuków, żeby było miejsca na rowery – niby to okres poza sezonem, ale nigdy nie wiadomo, bo rowerzystów całorocznych jest coraz więcej. Udało się jednak bez problemu zdobyć bilety z miejscami na rowery. Podróż powrotna minęła szybko przy lekturze książki o Johnnym, samochodzie, który chciał być rowerem

Wyjazd z dzieckiem do sąsiedniego miasta na koncert bez wykorzystywania samochodu jest jak najbardziej możliwy. Nie wymaga żadnych specjalnych przygotowań. Książkę, zabawki i prowiant dla małego pasażera i kubek z kawą bierzemy ze sobą bez względu na transport, jakim się poruszamy. Połączenie pociąg i rower w przypadku trasy Kraków–Katowice jest szybkie i bezproblemowe, częstotliwość kursowania pociągów jest duża, a odległość, przeciwnie, mała. Wsiadamy i wysiadamy w centrum miasta, omijamy ewentualne korki na wjeździe/wyjeździe, szukanie parkingu, opłaty na bramkach itp. Wycieczki do NOSPR na pewno będziemy powtarzać. 

Rower i kolej – dobrana para

porady

Rower i kolej to temat ostatnio bardzo często pojawiający się w mediach i dyskusjach w sieci. 21.08.2022 na portalu Rynek kolejowy ukazał się felieton p. Piotra Rachwalskiego, byłego prezesa Kolei Dolnośląskich, a obecnie szefa PKS Słupsk, poświęcony właśnie tej tematyce. 

Mnie również temat nie jest obcy, ale od tej praktycznej strony. Często bowiem podróżujemy pociągami z dzieckiem, czasem z rowerami, a czasem bez. Z zainteresowaniem przeczytałem wspomniany felieton i stwierdzam, że pan Piotr Rachwalski ma rację i jej nie ma. Z roweru zrobił nam się kot Schrödingera – jest martwy (zły) i żywy (dobry) jednocześnie. 

ETZ PolRegio z poziomymi miejscami na rowery i siedzeniami kiedy nie ma rowerów

Pan Piotr uznaje, że rower w pociągu to ostateczność, bo pociąg ma wozić pasażerów, a nie rowery, no chyba że wyjątkowo na trasach turystycznych. Powołuje się przy tym głównie na względy ekonomiczne: przewóz rowerów jest drogi, bo zajmują dużo miejsca. Jest to trochę nie na miejscu twierdzenie; kolej – transport publiczny – pełni funkcję publiczną, a nie powinna być nastawione wyłącznie na zysk i czystą kalkulację ekonomiczną. Budujemy za publiczne pieniądze drogi, autostrady, które kosztują znacznie więcej niż utrzymanie transportu publicznego. Niestety, często zdarza się, że są one przeskalowane i korzysta z nich samochodowy transport indywidualny, gdzie w 4-osobowym samochodzie jedzie tylko kierowca – czyli, trzymając się porównania, marnujemy miejsce dla 3 osób. 

Wracając do naszego kota Schrödingera, tfu roweru, on będzie trochę martwy i żywy równocześnie. Nie da się pełni zaspokoić potrzeb rowerzystów w transporcie kolejowym, ale nie nazwałbym ich sprzecznymi z potrzebami pasażerów. Rowerzyści to też pasażerowie, z takimi samymi prawami jak ci bez roweru. Zadaniem kolei pasażerskiej jest wozić pasażera, z bagażem, z rowerem, z psem czy co tam ze sobą ten pasażer weźmie (o ile nie jest to niebezpieczne dla innych). 

Oczywiście, nie da się – nie można – zapchać całego pociągu rowerami. Wydzielenie jednak 8–12 miejsc na rowery w każdym pociągu czy nawet więcej, przynajmniej ze 30, na trasach turystycznych i podmiejskich – dojazdowych do pracy mogłoby stać się celem przewoźników. Takie miejsca dla rowerów powinny być dobrze zaprojektowane, z opcją rozkładanych siedzeń, jeżeli nie są używane. Niestety, większość polskich przewoźników zamawia bądź modernizuje wagony z fatalnie zaprojektowanymi miejscami na rowery – ciasne przejścia, wysokie, zbyt blisko zamontowane wieszaki. Ilekroć wsiadam do pociągu z rowerem, myślę, że miejsca na rower w wagonie projektował ktoś, kto rower widział 30 lat temu, kiedy dostał BMX na komunię. 

Dlaczego minimum 30 miejsc w pociągach podmiejskich? Bo ludzie jeżdżą do pracy rowerami. Proponowane przez pana Rachwalskiego rozwiązanie – posiadanie dwóch rowerów – jest przerzucaniem kosztów na pasażera. Rower za 650 zł? Chyba podobnie jak projektanci miejsc na rowery, autor tej koncepcji dawno nie był w sklepie rowerowym. 650 zł kosztuje kompletne koło z przerzutką w piaście do miejskiego roweru. Wygodny rower miejski, ze średniej półki to około 2500 zł. Oczywiście można dojeżdżać 30-letnim Wigry 3, ale komfort może być niezbyt wysoki. W pracy mam koleżankę mieszkającą pod Krakowem, ma około 5 km na stację kolejową, pod górkę. Dojeżdża rowerem ze wspomaganiem elektrycznym i zazwyczaj zabiera go do pociągu, następnie w Krakowie dojeżdża do pracy, często jeździ po mieście coś załatwiać. Według Pana Piotra ma mieć dwa rowery ze wspomaganiem? Koszt jednego to w tej chwili kilkanaście tysięcy złotych. Drugi argument: w Krakowie mamy lokalny transport zbiorowy, można przecież z niego korzystać. Niestety nie zawsze, czasem przywołana osoba wybiera zbiorkom, ale chyba teraz będzie rzadziej to robić, bo miasto Kraków zmniejszyło liczbę kursów komunikacji miejskiej. 

Wagon z miejscami na rowery w pociągu PKP Intercity

Patrząc na powyższe, nie określiłbym przewożenia roweru w pociągu jako ostateczności. To są dwa środki transportu, które się idealnie uzupełniają. Oczywiście, idealnym rozwiązaniem jest dobra infrastruktura, parkingi rowerowe przy dworcach, możliwość wypożyczenia roweru na dworcu np. w ramach abonamentu albo w cenie biletu kolejowego – tak jak jest to w Holandii. Mając te elementy, można wprowadzać ograniczenia w przewozie rowerów. Na razie polskie koleje oferują jedynie wątpliwej jakości usługę przewozu roweru, fatalnie zaprojektowane miejsca w wagonach i żadnej infastruktury na stacjach i dworcach. Kto był z rowerem np. w Poznaniu ten wie. Do tego dochodzi tzw. czynnik ludzki, czyli życzliwość kierownika pociągu i jego ekipy – lub jej brak – w czasie wsiadania/wysiadania z rowerem/rowerami i rowerowym ekwipunkiem na stacjach niedostosowanych do wyciągania z pociągów ciężkich i nieporęcznych przedmiotów, często wielu. 

Transport publiczny i infrastruktura poza dużymi miastami również nie rozpieszcza. Dam przykład pozawielkomiejski. Miejscowość turystyczna nad morzem, najbliższa czynna stacja kolejowa oddalona o 30 km. Autobusów PKS brak, są jakieś busy prywatnych przewoźników, brak informacji o kursach. Jadąc z drugiego końca kraju, ma się do wyboru samochód i jazdę przez całą Polskę lub pociąg. Tylko co z dojazdem ze stacji dalej? Niepewność, czy uda się złapać busa na miejscu, może taksówkę – pytanie o koszt – który może być większy niż bilet kolejowy przez Polskę. Podróżując np. z małym dzieckiem, nie można sobie pozwolić na utknięcie na takiej stacji z powodu braku transportu. Jednym z rozwiązań jest rower – bierzemy dwa rowery i przyczepkę ze sobą do pociągu, wysiadamy na stacji,  wsiadamy na rowery i kręcimy wspomniane 30 km do celu – nad morze. 

Na razie transport publiczny w Polsce nie oferuje alternatywy, tych dojeżdżających koleją podmiejską do pracy czeka cięcie rozkładów krakowskiego MPK, tych, którzy jeżdżą w celach turystycznych – wszystkie inne wspomniane utrudnienia. Więc zanim zaczniemy rozmawiać o ograniczeniach przewozu rowerów w pociągach, zapewnijmy usługę przewozu pasażerskiego z rowerem lub bez na odpowiednim poziomie i infrastrukturę pozwalającą na to, by zostawić rower na stacji początkowej, pojechać pociągiem bez roweru i dostać się do celu oddalonego kilka, kilkanaście kilometrów od stacji końcowej za pomocą transportu  publicznego. Obecnie mamy kota Schrödingera, który jest bardziej martwy niż żywy.

Wagon rowerowy Koleji Dolnośląskich – uzupełnienie

recenzje

Po lipcowej wycieczce w okolice Wrocławia i przejeździe Kolejami Dolnośląskimi postanowiłem się przyjrzeć uważnie regulaminowi korzystania z wagonu rowerowego i zadać kilka pytań biuru prasowemu przewoźnika. Poniżej odpowiedzi, które otrzymałem mailem od Pana Andrzeja Padniewskiego.

RzD: W pkt 7 jest wykluczenie m.in 3 kołowych rowerów transportowych. Najpopularniejszą formą roweru transportowego w Polsce jest tzw. longjohn czyli dwukołowy rower transportowy ze skrzynią ładunkową z przodu. Są modele spełniające wymiary wymienione w pkt. 9. Czy w związku z tym taki rower można zabrać? Czy przewidują Państwo dopuszczenie do przewozu 2 kołowych cargo o większej długości (standard to około 260 długości)?

Andrzej Padniewski – biuro prasowe Kolei Dolnośląskich: Rowery z przyczepkami mogą być przewożone na zasadach określonych w pkt 12: W przypadku chęci zakupu biletu na przewóz roweru w wagonie rowerowym u obsługi pociągu w ramach wolnych miejsc, rowery oraz rowery z przyczepkami do przewozu dzieci mogą być przyjmowane przez pracownika obsługującego wagon rowerowy, jeżeli do ich przewozu istnieją odpowiednie warunki na całej trasie przewozu, a pracownik obsługujący wagon rowerowy zezwoli na ich przewóz. Jeżeli rower spełnia warunki przewozu dot. jego maksymalnych rozmiarów oraz wagi to dopuszczamy przewóz takiego roweru. Nie przewidujemy na ten moment dopuszczenia przewozu dłuższych rowerów, ze względu na zabudowę uchwytów i szerokość samego wagonu.

RzD: W pkt 9. jest podana szerokość roweru 60 cm – w którym miejscu roweru jest ona liczona? Szerokość kierownicy, bagażnika? Standardowy rower miejski tzw. „holenderski” ma zazwyczaj kierownicę o szerokości ~62 cm, niektóre modele MTB nawet o szerokości 85 cm? PORD mówi, że dopuszczalna szerokość roweru to 90 cm? Co w przypadku MTB z szeroką kierownicą?

A. P.: Wskazane wymiary wynikają z konstrukcji mocowań rowerów i dotyczą najszerszych (najczęściej kierownica) i najdłuższych wymiarów roweru. Wzięcie pod uwagę największych rowerów  znacznie zmniejszyłaby maksymalną liczbę stanowisk, a wskazane przez nas ramy mieszczą większość rowerów. Szerokość dotyczy ramy i odległości pomiędzy skrajnymi punktami pedałów. Wynika z konstrukcji uchwytów i odległości pomiędzy rowkami w podłodze. W najbliższym czasie doprecyzujemy tę kwestię w regulaminie.

RzD: Dalej Pkt 9. baterie w rowerach elektrycznych muszą pozostać nieodłączone? Skąd taki zapis? Wyjęcie baterii zmniejsza wagę roweru (większość elektryków i tak waży poniżej regulaminowych 30 kg), w przypadku wyjęcia baterii obsłudze było by łatwiej załadować cięższy rower. Można by tę kwestię zostawić otwartą dla pasażera, obsługi wagonu rowerowego.

A. P.: Dla bezpieczeństwa nie chcemy w części osobowej przewożenia baterii różnego typu w różnym stanie zużycia.

RzD: Pkt 11. Wartość roweru nie może przekraczać 7350 zł. Dlaczego taka kwota, domyślam się że związane jest to z ubezpieczeniem przewoźnika? Kto wycenia rower? Pasażer przekazując rower do wagonu rowerowego automatycznie deklaruje, że rower nie jest wart więcej niż 7350 zł? Niestety przy aktualnych cenach rowerów, szczególnie ze wspomaganiem elektrycznym jest niska kwota. Markowy rower elektryczny średnio kosztuje ponad 10 000 zł. Dotyczy to też dużej części tradycyjnych rowerów. W sobotę w wagonie rowerowym widziałem carbonowy rower szosowy, który na pierwszy rzut oka był wart kilkanaście tysięcy złotych.

A. P.: Wartość 7350 zł nie jest niska i naturalnie, jest  związana z odpowiedzialnością przewoźnika. Zwiększenie tej wartości wiązałoby się też ze wzrostem kosztów ubezpieczenia, co musiałoby zostać odzwierciedlone w wyższej cenie biletu. Zabierając rower do części osobowej to podróżny, najczęściej właściciel sprawuje nad nim opiekę, tu jest inaczej. Podróżny przekazując rower automatycznie deklaruje, że rower nie jest wart więcej niż 7350 zł.

RzD: Jakie są procedury w przypadku uszkodzenia roweru podczas transportu w wagonie rowerowym? Sytuacja z soboty, widoczna na filmie, rower się przewrócił przy wyjmowaniu z uchwytu. Nic się nie stało, ale jeżeli by to był delikatniejszy sprzęt, wspomniana wcześniej szosówka co w takiej sytuacji? Co jeżeli się okaże, że wartość roweru jest większa niż określona w regulaminie?

A. P.: Przy odbiorze roweru, w razie zgłoszenie uszkodzeń spisuje się protokół niezgodności, a dochodzenie roszczeń odbywa się w drodze reklamacji z możliwością zaangażowania ubezpieczyciela.

RzD: Czy i kiedy Koleje Dolnośląskie planują zwiększenie liczby tras, stacji na których będzie można skorzystać z wagonu rowerowego? Sądząc po ilości pasażerów z rowerami w sobotę, zainteresowanie jest. Zdaję sobie sprawę z dużej ilości problemów technicznych i logistycznych które w przypadku takiego połączenia muszą być spełnione. Na jednej trasie się udało, liczę i na pewno nie tylko ja na szybkie pojawienie się następnych.
Niestety trochę kuleje informacja na temat stacji na których można wsiąść, wysiąść – większość kupiła bilety do Sobótki, nie Sobótki Zachodniej. Mam nadzieję, że rowerzyści się szybko przyzwyczają, doczytają informację.

A. P.: W pierwszej kolejności myślimy o uruchomieniu takiego zestawienia na trasie Wrocław-Milicz, nie będzie to jednak szybciej niż w przyszłym roku. Przejazd wagonem rowerowym wymaga spełnienia dodatkowych  warunków (np. możliwość podłączenia wagonu rowerowego, miejsce na zmianę kierunku, dostępność krawędzi peronowej) , to tylko kilka przykładów, niemniej planujemy stopniowe dodawanie nowych stacji i promowania turystyki rowerowej.

Dziękuje Panu Andrzejowi za odpowiedzi i mam nadzieję, że rozwiązanie się przyjmie i będzie dalej rozwijane. My się na pewno jeszcze w okolice Wrocławia z Kolejami Dolnośląskimi wybieramy.

Pociągiem z rowerem, z rowerem i dzieckiem?

porady

Jak mówimy, że nie mamy samochodu, to słyszymy pytanie, a jak jeździcie na wakacje? Przecież nie rowerem! Owszem, rowerem i z rowerem. Na urlop w zeszłym roku z dzieckiem pojechaliśmy z Krakowa nad morze pociągiem. Z dwoma rowerami i przyczepką. Ze stacji kolejowej do wynajętej kwatery było trochę ponad 30 km. Kilka godzin pociągiem, wysiadka, chwila oddechu, założenie sakw, podłączenie przyczepki i w drogę. Brzmi prosto, prawda? 

Jednak – jak do każdego wyjazdu – trzeba się trochę wcześniej przygotować. Niestety przewoźnicy kolejowi i spółki odpowiedzialne za dworce zastawiają na pasażerów pułapki, nie ma znaczenia, czy podróżujesz z rowerem/dzieckiem lub bez. Bądź gotowy na niespodzianki. 

Jak się przygotować do takiej podróży?

Miejsce docelowe wyjazdu znamy. Sprawdzamy zatem połączenia kolejowe z naszego miejsca wyjazdu, dokładnie czytając w systemach rezerwacji biletów, czy dany pociąg ma opcję przewozu rowerów. Zazwyczaj znajdujemy lakoniczny komunikat „ograniczone opcje przewozu rowerów”. Z pomocą przychodzi czeski serwis Vagonweb lub polski Bocznica, w którym możemy sprawdzić planowane zestawienie interesującego nas pociągu. W większości przypadków wszystko się zgadza, ale, niestety, zdarza się, że pociąg jest inaczej zestawiony. Wtedy musimy liczyć na pomoc obsługi i mieć nadzieję, że wagon z miejscami na rowery jednak został podstawiony. Na szczęście nie mieliśmy sytuacji, że miejsc na rowery w ogóle nie było. Skoro wiemy już, że nasz pociąg ma miejsca na rowery, to kupujemy bilety. 

Zestaw podróżny dla 2 dorosłych i dwuletniego dziecka.

Gdzie najlepiej kupić bilety?

Jest dostępnych kilka systemów kupowania biletów, niestety każdy z nich wygląda inaczej i oferuje inne funkcjonalności. Bilety możemy kupić na:

Strefa Pasażera (pkp.pl) – najwięcej funkcji, ale niestety występują dość częste błędy systemu i awarie. Ważne, że można kupić bilety przesiadkowe na pociągi skomunikowane. Obsługuje wielu przewoźników. 

Bilkom – dość nowy, bardzo reklamowany system przez spółki PKP, wraz z aplikacją mobilną, dostępny na iOS i na Androida. Również można kupić bilety na pociągi skomunikowane, a na pierwszym ekranie mamy nawet opcję zaznaczenia przewozu rowerów. 

intercity.pl – portal największego przewoźnika kolejowego Intercity. Nie kupimy biletów na pociągi skomunikowane, łączone. System jest ciągle dość nowy i niestety zdarzają mu się błędy – nie jest w stanie np. odnaleźć stacji początkowej. Obsługuje tylko pociągi tego przewoźnika. 

Do tego dochodzą komercyjne wyszukiwarki i systemy zakupu np. KOLEO lub Skycash obsługujące wielu przewoźników, ale nie wszystkich. Koleo ma bardzo dobrą wyszukiwarkę, ale nie kupimy tam biletów na wszystkie pociągi. 

Jeżeli to jest wyjazd w letnim okresie urlopowym, bilety kolejowe z rowerami musimy kupować jak najwcześniej. Niestety, w składach polskich przewoźników liczba miejsc na rowery jest bardzo ograniczona, dotyczy to szczególnie pociągów dalekobieżnych. Im szybciej po otwarciu sprzedaży kupimy bilety, tym lepiej, bo jak zaśpimy, to może okazać się, że miejsca na rowery zostały już wyprzedane. Np. w EIP (Pendolino) na trasie Kraków–Gdynia jest 6 (słownie: sześć) miejsc na rowery. U kolejowych przewoźników regionalnych wygląda to trochę lepiej. Nowe elektryczne zespoły trakcyjne (EZT) przewoźników regionalnych są bardziej dostosowane do potrzeb podróżnych z rowerami, ale też np. z wózkami dziecięcymi. 

Podczas kupowana biletów spotkamy kilka niespodzianek. W PKP IC nie da się kupić biletu na rower i dla rodzica z małym dzieckiem równocześnie. Rower albo dziecko. Podobno ze względu na to, że miejscówki dla rowerzystów są przypisane w tym samym wagonie, co miejsce dla rowerów, żeby można było widzieć swój jednoślad. Podobno. Chyba raz nam się tak trafiło. Zazwyczaj siedzimy na drugim końcu wagonu, tyłem do rowerów. PKP IC tłumaczy się bezpieczeństwem, żeby nikt nam roweru nie ukradł. Rower przypinam zapięciem do wieszaka, po co mam na niego patrzeć przez całą podróż? Przy tym małe dziecko w ogólnym wagonie irytuje wielu podróżnych czasem nawet samą swoją obecnością, a co dopiero, gdy zapłacze… Szkoda, PKP, że nie ułatwiasz życia dorosłym podróżnym. 

Stacje kolejowe i rowery

Mamy bilet dla nas i na rower, wiemy, jaki skład (prawdopodobnie) przyjedzie. Czas na dworzec. Stop! Jeżeli jedziemy bez przesiadek, to mamy na swojej trasie dwie stacje kolejowe. Tę, z której odjeżdżamy, którą prawdopodobnie znacie, ale czy znacie ją z perspektywy podróżnego z rowerem? Jeżeli nie, to w miarę możliwości przyjedźcie rowerem na sprawdzenie, jak się dostać na peron, z którego będzie odjeżdżał Wasz pociąg. Niestety, większość dworców jest źle dostosowana (powiedzmy szczerze: dworce kolejowe są niedostosowane) dla rowerzystów. Może się okazać, że rower nie zmieści się do windy na peron, nie ma podjazdu i trzeba go nosić po schodach. Jeżeli podróżuje się samotnie z lekkim rowerem – to mały problem. Gdy jedziemy rodzinnie i mamy dwa rowery, dziecko, przyczepkę plus trochę bagażu w sakwach, to takie noszenie może się okazać wyzwaniem. Dlatego warto sprawdzić opcje wejścia na perony z rowerem wcześniej i na pewno być na dworcu z większym wyprzedzeniem niż zwykle przed odjazdem pociągu.

Dworzec startu możemy sprawdzić. Co ze stacją docelową, jeżeli wcześniej na niej nie byliśmy albo byliśmy bez roweru i nie zwracaliśmy uwagi na udogodnienia? Niestety PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., które są operatorem, zarządcą większości stacji, dworców kolejowych w Polsce, nie umieszczają informacji na temat dostępności stacji dla rowerzystów. Możemy się częściowo posiłkować informacjami przeznaczonymi dla osób z niepełnosprawnością ruchową, poruszających się na wózkach, ale nie wszystkie będą dla nas przydatne i nie wszystkie zgodne z rzeczywistością na miejscu. Najlepiej poprosić kogoś na miejscu o sprawdzenie, jak wyglądają perony i czy można się z nich bez problemu wydostać rowerem. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, pozostaje poszukać w sieci, może będą jakieś aktualne zdjęcia, zapytać w mediach społecznościowych, jak wygląda przystosowanie do rowerów naszej stacji docelowej. 

Stacje, sprawdzone, bilety są – to jedziemy. Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednio zestawiony pociąg zostanie podstawiony i że nie będzie zbyt przepełniony. Kolej ostatnio cierpi na klęskę urodzaju: za dużo podróżnych, za mało wagonów, za mało pociągów. Kto by się spodziewał wzmożonego ruchu pasażerskiego w okresie wakacyjnym, no kto?

W następnych wpisach postaram się opisać regionalnych przewoźników oraz przedstawić typy i oznaczenia wagonów rowerowych jeżdżących po torach w Polsce. 

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie do podróży z rowerami to śmiało, pytajcie w komentarzach tutaj lub zapraszamy na naszego Facebooka lub Twittera.

Nowy/stary wagon rowerowy Kolei Dolnośląskich

recenzje

Zaczynamy serię materiałów o podróżowaniu z rowerem w pociągu. Był już krótki film o rowerze cargo. Teraz, na dobry początek, Koleje Dolnośląskie, czyli przewoźnik, o którym ostatnio głośno, bo uruchomił specjalne wagony rowerowe. Stare wagony towarowe wyremontowano i dostosowano do przewozu rowerów. 

Od 2.07.2022 Koleje Dolnośląskie uruchomiły pociąg z takim wagonem na trasie Wrocław Główny – Świdnica Przedmieście, przez Sobótkę Zachodnią. Wymienione stacje są bardzo istotne, ale o tym dalej. Nie pozostało nic innego, jak sprawdzić na własnych kołach. Zatem kupuję bilety i… w drogę. 

Pierwotnie chciałem pojechać w piątek, 8.07.2022. Sprawdziłem jednak rozkład jazdy na stronie Kolei Dolnośląskich i – tu pierwsza ważna informacja – okazało się, że pociąg z wagonem kolejowym kursuje tylko w weekendy. OK, pojadę w sobotę. Druga ważna informacja: jest tylko jeden kurs dziennie z Wrocławia Głównego i jeden powrotny ze Świdnicy Przedmieście. Trzecia – chyba najważniejsza, ujawnia się przy planowaniu trasy. Rowery można zapakować/wypakować tylko na stacjach: Wrocław Główny, Sobótka Zachodnia, Świdnica Przedmieście. Wszystkie te informacje można znaleźć na stronie przewoźnika, ale jeśli na nią się nie spojrzy uważnie, można się zdziwić. Zgodnie z powyższym kupiłem bilet do Sobótki Zachodniej za pomocą aplikacji Koleo (bardzo przydatna aplikacja i jeszcze o niej napiszę), mając plan powrotu do Wrocławia rowerem, z małym objazdem Zalewu Mietkowskiego i Parku Krajobrazowego Doliny Bystrzycy. 

Pozostało kupić bilet Kraków–Wrocław z nadzieją, że będą miejsca na rowery przy tak krótkim terminie do wyjazdu. Udało się, nabyłem bilet typu „pasażer + rower” na trasę Kraków Główny–Wrocław Główny oraz powrotny na popołudnie tego samego dnia. Pora odjazdu do Wrocławia musiała być bardzo wczesna, żebym mógł zdążyć na pociąg z wagonem rowerowym odjeżdżający z Wrocławia o 8:50. O tym, jak wyglądała podróż do Wrocławia PKP Intercity i o innych podróżach z rowerem pociągami dalekobieżnymi napiszę w następnym tekście z cyklu o kolei. 

Oczekiwanie na lekko opóźniony pociąg

Na Wrocławiu Głównym pierwsza miła niespodzianka: windy na perony są tak duże, że nawet rower cargo się zmieści bez większego problemu. Druga niespodzianka mniej miła – winda na peron, z którego odjeżdża pociąg z wagonem rowerowym, jest zepsuta (na inne perony windy działają). Przypadek, ale trochę niefortunny. Mój rower jest dość lekki, więc nie miałem problemu z jego wniesieniem, ale nie wszystkim było tak łatwo. Na peronie stało już dość dużo rowerzystów, oczekujących na pociąg.

Bilet na wagon rowerowy można kupić najpóźniej 15 min przed odjazdem i tyle wcześniej – według informacji przewoźnika – trzeba być na peronie przed odjazdem pociągu. 

Godzina 8:45, a pociągu nie ma – odjazd według rozkładu o 8:50. Komunikat z megafonów powiadomił nas, że ze względów technicznych pociąg jest 10 min opóźniony. Drugi weekend kursowania i takie rzeczy… Drobnostka, ale niewróżąca dobrze. Opóźnienie się nie zwiększyło, pociąg wjechał na stację.

Nie jest to wydarzenie pokroju filmu braci Lumière, ale dla podróżujących z rowerami ważna zapowiedź dobrych zmian na kolei. 

Ładujemy rowery i jedziemy. Nie tak szybko… Gdy ustawiła się kolejka do wagonu rowerowego, konduktor przeszedł sprawdzić bilety i… cofnął większość rowerzystów na standardowe miejsca dla rowerów w środku składu EZT. Dlaczego? Jak się chwilę później dowiedziałem, mieli bilety do Sobótki lub Świdnicy Miasto. Z wagonu rowerowego można wyładować i załadować rowery na stacjach Sobótka ZachodniaŚwidnica Przedmieście oraz oczywiście Wrocław Główny. Spowodowane jest to względami technicznymi – aby móc zatrzymać pociąg na dłużej, na czas wyładunku rowerów, stacja musi być wielotorowa, a Sobótka i Świdnica Miasto takie nie są. Moja drobiazgowa analiza strony internetowej przewoźnika się opłaciła, bo miałem właściwy bilet (a raczej do właściwej Sobótki!). 

Przed załadowaniem roweru do wagonu, należy zdjąć z niego sakwy. Małe torby pod siodełkiem czy na kierownicy mogły zostać. Nie do końca mam przekonanie do systemu mocowania rowerów – mianowicie łapanie za siodełko od góry, mój stalowy rower raczej jest odporny na różne przygody, ale z pełnym carbonowym byłbym ostrożny, a obok mojego jechała carbonowa szosa. Po zamocowaniu rowera, otrzymuje się numerek. Jedziemy!

Na stacji Sobótka wysiadła większość rowerzystów przekierowanych do wnętrza składu EZT z rowerami – to byli ci, którzy chyba nie doczytali informacji i kupili bilety nie na tę Sobótkę. Stacja Sobótka Zachodnia, następna na trasie, okazała się położona na granicach miasta, ze świeżo wybudowanymi lub wyremontowanymi peronami. Wyładunek rowerów był szybki – wysiadało nas tutaj dwóch, ja i pan z rowerem trekkingowym. Niestety, podczas wypinania roweru z mocowania, trekking się przewrócił, wprawdzie nic się nie stało, ale gdyby upadł na stojącą obok carbonową szosę, to mógłby być problem. Obsługa musi nabrać wprawy z mocowaniami albo też trzeba je usprawnić.

Warto tu nadmienić, że według regulaminu wartość roweru nie może przekraczać 7350 zł. Wydaje mi się, że wspomniana carbonowa szosa była droższa. Dozwolony jest też przewóz rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, a większość z nich będzie znacznie droższa niż wyznaczona kwota, czyli, jak to jest? Ryzyko pozostawiamy po stronie rowerzysty? Postaram się dowiedzieć, jaką procedurę stosują Koleje Dolnośląskie na wypadek uszkodzenia roweru w transporcie, skąd takie ograniczenie wartości i kto rower wycenia na starcie podróży.

Współtowarzysz podróży wysiadający na tej samej stacji, co ja, zapytał obsługę o połączenie powrotne z Sobótki Zachodniej, bo myślał, że z rowerem może jechać tylko pociągiem ze specjalnym wagonem rowerowym. Dowiedział się, że może wsiąść do dowolnego pociągu Kolei Dolnośląskich. Pociąg z wagonem rowerowym wraca popołudniu, wyjazd ze Świdnicy Przedmieście ma zaplanowany na 15:58. Mnie jednak podróż powrotna nie interesowała, bo zaplanowałem około 70 km na rowerze do samego Wrocławia spokojnym tempem, żeby zdążyć na obiad przed pociągiem do Krakowa. 

Sobótka Zachodnia, teraz wracamy na własnych kołach do Wrocławia

Wprowadzenie wagonu rowerowego na bazie starego wagonu towarowego z podłączeniem go do nowoczesnych EZT to śmiałe posunięcie Kolei Dolnośląskich i ukłon w stronę pasażerów – tych z rowerami, ale też tych bez rowerów. Rowerzyści nie będą się tłoczyć wewnątrz składu, gdzie nie zawsze jest miejsce, szczególnie na popularnych trasach wycieczkowych, wszystkim będzie wygodniej. Podejrzewam, że zdaję sobie sprawę tylko z części problemów, uwarunkowań technicznych i logistycznych – choćby przystosowanie składów ETZ do ciągnięcia takiego wagonu, ograniczenie prędkości składu, jakie narzuca dodatkowy wagon starego typu, stacje wielotorowe na przystanki itp. – które musiały rozwiązać Koleje Dolnośląskie. Stąd ograniczenie do jednej trasy i tylko trzech stacji na niej, przynajmniej na razie. Jest to nowość, nie tylko na Dolnym Śląsku, ale na całym polskim rynku kolejowo-rowerowym. Gdzieś jeszcze zawodzi lekko informacja, większość chętnych nie doczytała lub nie zrozumiała i kupili bilety nie na tę stację. Myślę, że wiadomości szybko się rozejdą i w następne wakacyjne weekendy rowerzyści chcący skorzystać z nowego wagonu kupią właściwe bilety.

Połączenie sprawdzone, mam nadzieję, że wkrótce przybędzie takich w całej Polsce, a my, tym razem rodzinnie, z dzieckiem i przyczepką rowerową, na pewno się wybierzemy niedługo na wycieczkę z Kolejami Dolnośląskimi. 


Zadałem kilka pytań Kolejom Dolnośląskim odnośnie do regulaminu przewozu rowerów. Odpowiedzi znajdziecie tutaj.