Wagon rowerowy Koleji Dolnośląskich – uzupełnienie

recenzje

Po lipcowej wycieczce w okolice Wrocławia i przejeździe Kolejami Dolnośląskimi postanowiłem się przyjrzeć uważnie regulaminowi korzystania z wagonu rowerowego i zadać kilka pytań biuru prasowemu przewoźnika. Poniżej odpowiedzi, które otrzymałem mailem od Pana Andrzeja Padniewskiego.

RzD: W pkt 7 jest wykluczenie m.in 3 kołowych rowerów transportowych. Najpopularniejszą formą roweru transportowego w Polsce jest tzw. longjohn czyli dwukołowy rower transportowy ze skrzynią ładunkową z przodu. Są modele spełniające wymiary wymienione w pkt. 9. Czy w związku z tym taki rower można zabrać? Czy przewidują Państwo dopuszczenie do przewozu 2 kołowych cargo o większej długości (standard to około 260 długości)?

Andrzej Padniewski – biuro prasowe Kolei Dolnośląskich: Rowery z przyczepkami mogą być przewożone na zasadach określonych w pkt 12: W przypadku chęci zakupu biletu na przewóz roweru w wagonie rowerowym u obsługi pociągu w ramach wolnych miejsc, rowery oraz rowery z przyczepkami do przewozu dzieci mogą być przyjmowane przez pracownika obsługującego wagon rowerowy, jeżeli do ich przewozu istnieją odpowiednie warunki na całej trasie przewozu, a pracownik obsługujący wagon rowerowy zezwoli na ich przewóz. Jeżeli rower spełnia warunki przewozu dot. jego maksymalnych rozmiarów oraz wagi to dopuszczamy przewóz takiego roweru. Nie przewidujemy na ten moment dopuszczenia przewozu dłuższych rowerów, ze względu na zabudowę uchwytów i szerokość samego wagonu.

RzD: W pkt 9. jest podana szerokość roweru 60 cm – w którym miejscu roweru jest ona liczona? Szerokość kierownicy, bagażnika? Standardowy rower miejski tzw. „holenderski” ma zazwyczaj kierownicę o szerokości ~62 cm, niektóre modele MTB nawet o szerokości 85 cm? PORD mówi, że dopuszczalna szerokość roweru to 90 cm? Co w przypadku MTB z szeroką kierownicą?

A. P.: Wskazane wymiary wynikają z konstrukcji mocowań rowerów i dotyczą najszerszych (najczęściej kierownica) i najdłuższych wymiarów roweru. Wzięcie pod uwagę największych rowerów  znacznie zmniejszyłaby maksymalną liczbę stanowisk, a wskazane przez nas ramy mieszczą większość rowerów. Szerokość dotyczy ramy i odległości pomiędzy skrajnymi punktami pedałów. Wynika z konstrukcji uchwytów i odległości pomiędzy rowkami w podłodze. W najbliższym czasie doprecyzujemy tę kwestię w regulaminie.

RzD: Dalej Pkt 9. baterie w rowerach elektrycznych muszą pozostać nieodłączone? Skąd taki zapis? Wyjęcie baterii zmniejsza wagę roweru (większość elektryków i tak waży poniżej regulaminowych 30 kg), w przypadku wyjęcia baterii obsłudze było by łatwiej załadować cięższy rower. Można by tę kwestię zostawić otwartą dla pasażera, obsługi wagonu rowerowego.

A. P.: Dla bezpieczeństwa nie chcemy w części osobowej przewożenia baterii różnego typu w różnym stanie zużycia.

RzD: Pkt 11. Wartość roweru nie może przekraczać 7350 zł. Dlaczego taka kwota, domyślam się że związane jest to z ubezpieczeniem przewoźnika? Kto wycenia rower? Pasażer przekazując rower do wagonu rowerowego automatycznie deklaruje, że rower nie jest wart więcej niż 7350 zł? Niestety przy aktualnych cenach rowerów, szczególnie ze wspomaganiem elektrycznym jest niska kwota. Markowy rower elektryczny średnio kosztuje ponad 10 000 zł. Dotyczy to też dużej części tradycyjnych rowerów. W sobotę w wagonie rowerowym widziałem carbonowy rower szosowy, który na pierwszy rzut oka był wart kilkanaście tysięcy złotych.

A. P.: Wartość 7350 zł nie jest niska i naturalnie, jest  związana z odpowiedzialnością przewoźnika. Zwiększenie tej wartości wiązałoby się też ze wzrostem kosztów ubezpieczenia, co musiałoby zostać odzwierciedlone w wyższej cenie biletu. Zabierając rower do części osobowej to podróżny, najczęściej właściciel sprawuje nad nim opiekę, tu jest inaczej. Podróżny przekazując rower automatycznie deklaruje, że rower nie jest wart więcej niż 7350 zł.

RzD: Jakie są procedury w przypadku uszkodzenia roweru podczas transportu w wagonie rowerowym? Sytuacja z soboty, widoczna na filmie, rower się przewrócił przy wyjmowaniu z uchwytu. Nic się nie stało, ale jeżeli by to był delikatniejszy sprzęt, wspomniana wcześniej szosówka co w takiej sytuacji? Co jeżeli się okaże, że wartość roweru jest większa niż określona w regulaminie?

A. P.: Przy odbiorze roweru, w razie zgłoszenie uszkodzeń spisuje się protokół niezgodności, a dochodzenie roszczeń odbywa się w drodze reklamacji z możliwością zaangażowania ubezpieczyciela.

RzD: Czy i kiedy Koleje Dolnośląskie planują zwiększenie liczby tras, stacji na których będzie można skorzystać z wagonu rowerowego? Sądząc po ilości pasażerów z rowerami w sobotę, zainteresowanie jest. Zdaję sobie sprawę z dużej ilości problemów technicznych i logistycznych które w przypadku takiego połączenia muszą być spełnione. Na jednej trasie się udało, liczę i na pewno nie tylko ja na szybkie pojawienie się następnych.
Niestety trochę kuleje informacja na temat stacji na których można wsiąść, wysiąść – większość kupiła bilety do Sobótki, nie Sobótki Zachodniej. Mam nadzieję, że rowerzyści się szybko przyzwyczają, doczytają informację.

A. P.: W pierwszej kolejności myślimy o uruchomieniu takiego zestawienia na trasie Wrocław-Milicz, nie będzie to jednak szybciej niż w przyszłym roku. Przejazd wagonem rowerowym wymaga spełnienia dodatkowych  warunków (np. możliwość podłączenia wagonu rowerowego, miejsce na zmianę kierunku, dostępność krawędzi peronowej) , to tylko kilka przykładów, niemniej planujemy stopniowe dodawanie nowych stacji i promowania turystyki rowerowej.

Dziękuje Panu Andrzejowi za odpowiedzi i mam nadzieję, że rozwiązanie się przyjmie i będzie dalej rozwijane. My się na pewno jeszcze w okolice Wrocławia z Kolejami Dolnośląskimi wybieramy.

Pociągiem z rowerem, z rowerem i dzieckiem?

porady

Jak mówimy, że nie mamy samochodu, to słyszymy pytanie, a jak jeździcie na wakacje? Przecież nie rowerem! Owszem, rowerem i z rowerem. Na urlop w zeszłym roku z dzieckiem pojechaliśmy z Krakowa nad morze pociągiem. Z dwoma rowerami i przyczepką. Ze stacji kolejowej do wynajętej kwatery było trochę ponad 30 km. Kilka godzin pociągiem, wysiadka, chwila oddechu, założenie sakw, podłączenie przyczepki i w drogę. Brzmi prosto, prawda? 

Jednak – jak do każdego wyjazdu – trzeba się trochę wcześniej przygotować. Niestety przewoźnicy kolejowi i spółki odpowiedzialne za dworce zastawiają na pasażerów pułapki, nie ma znaczenia, czy podróżujesz z rowerem/dzieckiem lub bez. Bądź gotowy na niespodzianki. 

Jak się przygotować do takiej podróży?

Miejsce docelowe wyjazdu znamy. Sprawdzamy zatem połączenia kolejowe z naszego miejsca wyjazdu, dokładnie czytając w systemach rezerwacji biletów, czy dany pociąg ma opcję przewozu rowerów. Zazwyczaj znajdujemy lakoniczny komunikat „ograniczone opcje przewozu rowerów”. Z pomocą przychodzi czeski serwis Vagonweb lub polski Bocznica, w którym możemy sprawdzić planowane zestawienie interesującego nas pociągu. W większości przypadków wszystko się zgadza, ale, niestety, zdarza się, że pociąg jest inaczej zestawiony. Wtedy musimy liczyć na pomoc obsługi i mieć nadzieję, że wagon z miejscami na rowery jednak został podstawiony. Na szczęście nie mieliśmy sytuacji, że miejsc na rowery w ogóle nie było. Skoro wiemy już, że nasz pociąg ma miejsca na rowery, to kupujemy bilety. 

Zestaw podróżny dla 2 dorosłych i dwuletniego dziecka.

Gdzie najlepiej kupić bilety?

Jest dostępnych kilka systemów kupowania biletów, niestety każdy z nich wygląda inaczej i oferuje inne funkcjonalności. Bilety możemy kupić na:

Strefa Pasażera (pkp.pl) – najwięcej funkcji, ale niestety występują dość częste błędy systemu i awarie. Ważne, że można kupić bilety przesiadkowe na pociągi skomunikowane. Obsługuje wielu przewoźników. 

Bilkom – dość nowy, bardzo reklamowany system przez spółki PKP, wraz z aplikacją mobilną, dostępny na iOS i na Androida. Również można kupić bilety na pociągi skomunikowane, a na pierwszym ekranie mamy nawet opcję zaznaczenia przewozu rowerów. 

intercity.pl – portal największego przewoźnika kolejowego Intercity. Nie kupimy biletów na pociągi skomunikowane, łączone. System jest ciągle dość nowy i niestety zdarzają mu się błędy – nie jest w stanie np. odnaleźć stacji początkowej. Obsługuje tylko pociągi tego przewoźnika. 

Do tego dochodzą komercyjne wyszukiwarki i systemy zakupu np. KOLEO lub Skycash obsługujące wielu przewoźników, ale nie wszystkich. Koleo ma bardzo dobrą wyszukiwarkę, ale nie kupimy tam biletów na wszystkie pociągi. 

Jeżeli to jest wyjazd w letnim okresie urlopowym, bilety kolejowe z rowerami musimy kupować jak najwcześniej. Niestety, w składach polskich przewoźników liczba miejsc na rowery jest bardzo ograniczona, dotyczy to szczególnie pociągów dalekobieżnych. Im szybciej po otwarciu sprzedaży kupimy bilety, tym lepiej, bo jak zaśpimy, to może okazać się, że miejsca na rowery zostały już wyprzedane. Np. w EIP (Pendolino) na trasie Kraków–Gdynia jest 6 (słownie: sześć) miejsc na rowery. U kolejowych przewoźników regionalnych wygląda to trochę lepiej. Nowe elektryczne zespoły trakcyjne (EZT) przewoźników regionalnych są bardziej dostosowane do potrzeb podróżnych z rowerami, ale też np. z wózkami dziecięcymi. 

Podczas kupowana biletów spotkamy kilka niespodzianek. W PKP IC nie da się kupić biletu na rower i dla rodzica z małym dzieckiem równocześnie. Rower albo dziecko. Podobno ze względu na to, że miejscówki dla rowerzystów są przypisane w tym samym wagonie, co miejsce dla rowerów, żeby można było widzieć swój jednoślad. Podobno. Chyba raz nam się tak trafiło. Zazwyczaj siedzimy na drugim końcu wagonu, tyłem do rowerów. PKP IC tłumaczy się bezpieczeństwem, żeby nikt nam roweru nie ukradł. Rower przypinam zapięciem do wieszaka, po co mam na niego patrzeć przez całą podróż? Przy tym małe dziecko w ogólnym wagonie irytuje wielu podróżnych czasem nawet samą swoją obecnością, a co dopiero, gdy zapłacze… Szkoda, PKP, że nie ułatwiasz życia dorosłym podróżnym. 

Stacje kolejowe i rowery

Mamy bilet dla nas i na rower, wiemy, jaki skład (prawdopodobnie) przyjedzie. Czas na dworzec. Stop! Jeżeli jedziemy bez przesiadek, to mamy na swojej trasie dwie stacje kolejowe. Tę, z której odjeżdżamy, którą prawdopodobnie znacie, ale czy znacie ją z perspektywy podróżnego z rowerem? Jeżeli nie, to w miarę możliwości przyjedźcie rowerem na sprawdzenie, jak się dostać na peron, z którego będzie odjeżdżał Wasz pociąg. Niestety, większość dworców jest źle dostosowana (powiedzmy szczerze: dworce kolejowe są niedostosowane) dla rowerzystów. Może się okazać, że rower nie zmieści się do windy na peron, nie ma podjazdu i trzeba go nosić po schodach. Jeżeli podróżuje się samotnie z lekkim rowerem – to mały problem. Gdy jedziemy rodzinnie i mamy dwa rowery, dziecko, przyczepkę plus trochę bagażu w sakwach, to takie noszenie może się okazać wyzwaniem. Dlatego warto sprawdzić opcje wejścia na perony z rowerem wcześniej i na pewno być na dworcu z większym wyprzedzeniem niż zwykle przed odjazdem pociągu.

Dworzec startu możemy sprawdzić. Co ze stacją docelową, jeżeli wcześniej na niej nie byliśmy albo byliśmy bez roweru i nie zwracaliśmy uwagi na udogodnienia? Niestety PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., które są operatorem, zarządcą większości stacji, dworców kolejowych w Polsce, nie umieszczają informacji na temat dostępności stacji dla rowerzystów. Możemy się częściowo posiłkować informacjami przeznaczonymi dla osób z niepełnosprawnością ruchową, poruszających się na wózkach, ale nie wszystkie będą dla nas przydatne i nie wszystkie zgodne z rzeczywistością na miejscu. Najlepiej poprosić kogoś na miejscu o sprawdzenie, jak wyglądają perony i czy można się z nich bez problemu wydostać rowerem. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, pozostaje poszukać w sieci, może będą jakieś aktualne zdjęcia, zapytać w mediach społecznościowych, jak wygląda przystosowanie do rowerów naszej stacji docelowej. 

Stacje, sprawdzone, bilety są – to jedziemy. Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednio zestawiony pociąg zostanie podstawiony i że nie będzie zbyt przepełniony. Kolej ostatnio cierpi na klęskę urodzaju: za dużo podróżnych, za mało wagonów, za mało pociągów. Kto by się spodziewał wzmożonego ruchu pasażerskiego w okresie wakacyjnym, no kto?

W następnych wpisach postaram się opisać regionalnych przewoźników oraz przedstawić typy i oznaczenia wagonów rowerowych jeżdżących po torach w Polsce. 

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie do podróży z rowerami to śmiało, pytajcie w komentarzach tutaj lub zapraszamy na naszego Facebooka lub Twittera.

Nowy/stary wagon rowerowy Kolei Dolnośląskich

recenzje

Zaczynamy serię materiałów o podróżowaniu z rowerem w pociągu. Był już krótki film o rowerze cargo. Teraz, na dobry początek, Koleje Dolnośląskie, czyli przewoźnik, o którym ostatnio głośno, bo uruchomił specjalne wagony rowerowe. Stare wagony towarowe wyremontowano i dostosowano do przewozu rowerów. 

Od 2.07.2022 Koleje Dolnośląskie uruchomiły pociąg z takim wagonem na trasie Wrocław Główny – Świdnica Przedmieście, przez Sobótkę Zachodnią. Wymienione stacje są bardzo istotne, ale o tym dalej. Nie pozostało nic innego, jak sprawdzić na własnych kołach. Zatem kupuję bilety i… w drogę. 

Pierwotnie chciałem pojechać w piątek, 8.07.2022. Sprawdziłem jednak rozkład jazdy na stronie Kolei Dolnośląskich i – tu pierwsza ważna informacja – okazało się, że pociąg z wagonem kolejowym kursuje tylko w weekendy. OK, pojadę w sobotę. Druga ważna informacja: jest tylko jeden kurs dziennie z Wrocławia Głównego i jeden powrotny ze Świdnicy Przedmieście. Trzecia – chyba najważniejsza, ujawnia się przy planowaniu trasy. Rowery można zapakować/wypakować tylko na stacjach: Wrocław Główny, Sobótka Zachodnia, Świdnica Przedmieście. Wszystkie te informacje można znaleźć na stronie przewoźnika, ale jeśli na nią się nie spojrzy uważnie, można się zdziwić. Zgodnie z powyższym kupiłem bilet do Sobótki Zachodniej za pomocą aplikacji Koleo (bardzo przydatna aplikacja i jeszcze o niej napiszę), mając plan powrotu do Wrocławia rowerem, z małym objazdem Zalewu Mietkowskiego i Parku Krajobrazowego Doliny Bystrzycy. 

Pozostało kupić bilet Kraków–Wrocław z nadzieją, że będą miejsca na rowery przy tak krótkim terminie do wyjazdu. Udało się, nabyłem bilet typu „pasażer + rower” na trasę Kraków Główny–Wrocław Główny oraz powrotny na popołudnie tego samego dnia. Pora odjazdu do Wrocławia musiała być bardzo wczesna, żebym mógł zdążyć na pociąg z wagonem rowerowym odjeżdżający z Wrocławia o 8:50. O tym, jak wyglądała podróż do Wrocławia PKP Intercity i o innych podróżach z rowerem pociągami dalekobieżnymi napiszę w następnym tekście z cyklu o kolei. 

Oczekiwanie na lekko opóźniony pociąg

Na Wrocławiu Głównym pierwsza miła niespodzianka: windy na perony są tak duże, że nawet rower cargo się zmieści bez większego problemu. Druga niespodzianka mniej miła – winda na peron, z którego odjeżdża pociąg z wagonem rowerowym, jest zepsuta (na inne perony windy działają). Przypadek, ale trochę niefortunny. Mój rower jest dość lekki, więc nie miałem problemu z jego wniesieniem, ale nie wszystkim było tak łatwo. Na peronie stało już dość dużo rowerzystów, oczekujących na pociąg.

Bilet na wagon rowerowy można kupić najpóźniej 15 min przed odjazdem i tyle wcześniej – według informacji przewoźnika – trzeba być na peronie przed odjazdem pociągu. 

Godzina 8:45, a pociągu nie ma – odjazd według rozkładu o 8:50. Komunikat z megafonów powiadomił nas, że ze względów technicznych pociąg jest 10 min opóźniony. Drugi weekend kursowania i takie rzeczy… Drobnostka, ale niewróżąca dobrze. Opóźnienie się nie zwiększyło, pociąg wjechał na stację.

Nie jest to wydarzenie pokroju filmu braci Lumière, ale dla podróżujących z rowerami ważna zapowiedź dobrych zmian na kolei. 

Ładujemy rowery i jedziemy. Nie tak szybko… Gdy ustawiła się kolejka do wagonu rowerowego, konduktor przeszedł sprawdzić bilety i… cofnął większość rowerzystów na standardowe miejsca dla rowerów w środku składu EZT. Dlaczego? Jak się chwilę później dowiedziałem, mieli bilety do Sobótki lub Świdnicy Miasto. Z wagonu rowerowego można wyładować i załadować rowery na stacjach Sobótka ZachodniaŚwidnica Przedmieście oraz oczywiście Wrocław Główny. Spowodowane jest to względami technicznymi – aby móc zatrzymać pociąg na dłużej, na czas wyładunku rowerów, stacja musi być wielotorowa, a Sobótka i Świdnica Miasto takie nie są. Moja drobiazgowa analiza strony internetowej przewoźnika się opłaciła, bo miałem właściwy bilet (a raczej do właściwej Sobótki!). 

Przed załadowaniem roweru do wagonu, należy zdjąć z niego sakwy. Małe torby pod siodełkiem czy na kierownicy mogły zostać. Nie do końca mam przekonanie do systemu mocowania rowerów – mianowicie łapanie za siodełko od góry, mój stalowy rower raczej jest odporny na różne przygody, ale z pełnym carbonowym byłbym ostrożny, a obok mojego jechała carbonowa szosa. Po zamocowaniu rowera, otrzymuje się numerek. Jedziemy!

Na stacji Sobótka wysiadła większość rowerzystów przekierowanych do wnętrza składu EZT z rowerami – to byli ci, którzy chyba nie doczytali informacji i kupili bilety nie na tę Sobótkę. Stacja Sobótka Zachodnia, następna na trasie, okazała się położona na granicach miasta, ze świeżo wybudowanymi lub wyremontowanymi peronami. Wyładunek rowerów był szybki – wysiadało nas tutaj dwóch, ja i pan z rowerem trekkingowym. Niestety, podczas wypinania roweru z mocowania, trekking się przewrócił, wprawdzie nic się nie stało, ale gdyby upadł na stojącą obok carbonową szosę, to mógłby być problem. Obsługa musi nabrać wprawy z mocowaniami albo też trzeba je usprawnić.

Warto tu nadmienić, że według regulaminu wartość roweru nie może przekraczać 7350 zł. Wydaje mi się, że wspomniana carbonowa szosa była droższa. Dozwolony jest też przewóz rowerów ze wspomaganiem elektrycznym, a większość z nich będzie znacznie droższa niż wyznaczona kwota, czyli, jak to jest? Ryzyko pozostawiamy po stronie rowerzysty? Postaram się dowiedzieć, jaką procedurę stosują Koleje Dolnośląskie na wypadek uszkodzenia roweru w transporcie, skąd takie ograniczenie wartości i kto rower wycenia na starcie podróży.

Współtowarzysz podróży wysiadający na tej samej stacji, co ja, zapytał obsługę o połączenie powrotne z Sobótki Zachodniej, bo myślał, że z rowerem może jechać tylko pociągiem ze specjalnym wagonem rowerowym. Dowiedział się, że może wsiąść do dowolnego pociągu Kolei Dolnośląskich. Pociąg z wagonem rowerowym wraca popołudniu, wyjazd ze Świdnicy Przedmieście ma zaplanowany na 15:58. Mnie jednak podróż powrotna nie interesowała, bo zaplanowałem około 70 km na rowerze do samego Wrocławia spokojnym tempem, żeby zdążyć na obiad przed pociągiem do Krakowa. 

Sobótka Zachodnia, teraz wracamy na własnych kołach do Wrocławia

Wprowadzenie wagonu rowerowego na bazie starego wagonu towarowego z podłączeniem go do nowoczesnych EZT to śmiałe posunięcie Kolei Dolnośląskich i ukłon w stronę pasażerów – tych z rowerami, ale też tych bez rowerów. Rowerzyści nie będą się tłoczyć wewnątrz składu, gdzie nie zawsze jest miejsce, szczególnie na popularnych trasach wycieczkowych, wszystkim będzie wygodniej. Podejrzewam, że zdaję sobie sprawę tylko z części problemów, uwarunkowań technicznych i logistycznych – choćby przystosowanie składów ETZ do ciągnięcia takiego wagonu, ograniczenie prędkości składu, jakie narzuca dodatkowy wagon starego typu, stacje wielotorowe na przystanki itp. – które musiały rozwiązać Koleje Dolnośląskie. Stąd ograniczenie do jednej trasy i tylko trzech stacji na niej, przynajmniej na razie. Jest to nowość, nie tylko na Dolnym Śląsku, ale na całym polskim rynku kolejowo-rowerowym. Gdzieś jeszcze zawodzi lekko informacja, większość chętnych nie doczytała lub nie zrozumiała i kupili bilety nie na tę stację. Myślę, że wiadomości szybko się rozejdą i w następne wakacyjne weekendy rowerzyści chcący skorzystać z nowego wagonu kupią właściwe bilety.

Połączenie sprawdzone, mam nadzieję, że wkrótce przybędzie takich w całej Polsce, a my, tym razem rodzinnie, z dzieckiem i przyczepką rowerową, na pewno się wybierzemy niedługo na wycieczkę z Kolejami Dolnośląskimi. 


Zadałem kilka pytań Kolejom Dolnośląskim odnośnie do regulaminu przewozu rowerów. Odpowiedzi znajdziecie tutaj.

Bestsellerowy, ekonomiczny, ekologiczny SUV dla całej rodziny – na co dzień i na wakacje

porady

Rowery cargo wdzierają się przebojem na europejski rynek. W Niemczech w 2021 r. sprzedało się ich ponad 300 000, w samej Kopenhadze jeździ ponad 40 000 rowerów cargo. Popularność rowerów towarowych byłaby jeszcze większa, gdyby nie problemy z dostępnością z racji pandemii. Cargo urzekają funkcjonalnością, przepastnymi skrzyniami z wieloma opcjami konfiguracji. Cargo zrobimy zakupy dla czteroosobowej rodziny, zawieziemy dzieci do przedszkola, ale też spakujemy się na weekend za miastem. Bierzemy rowery towarowe pod lupę.

Continue reading „Bestsellerowy, ekonomiczny, ekologiczny SUV dla całej rodziny – na co dzień i na wakacje”

Jak wybrać rower cargo? – część 1

porady

Naszym podstawowym środkiem transportu z dzieckiem jest rower cargo. Młody pierwszą przejażdżkę odbył, mając niecałe 3 miesiące, w testowanym Urban Arrow Family, a potem już poszło z górki. Na dłużej zostało z nami Babboe Mini Mountain . Obecnie jeździmy Riese & Müller Load 60 . Przez trzy lata mieliśmy okazję sprawdzić, przetestować prawie wszystkie modele rowerów cargo dostępne w Polsce. Wybór tego jedynego, właściwego nie jest prosty, bo nie ma rowerów do wszystkiego (no, prawie).

Rodzajów rowerów cargo możemy wyróżnić kilka, koncentrując się na najczęściej spotykanych:

  1. Longjohn – dwukołowy rower ze skrzynią z przodu.
  2. Trike – trzykołowy rower z dwoma kołami z przodu i skrzynią pomiędzy nimi.
  3. Longtail – dwukołowy rower z przedłużonym tyłem i miejscem ładunkowym z tyłu – mało popularny w Polsce

My jeździmy na codzień przedstawicielem pierwszego gatunku (longjohn) i tym typem zajmiemy się w tym wpisie. Do miejskiej dżungli dwukołowy rower jest lepszym rozwiązaniem, a, wbrew powszechnej opinii, jest stabilniejszy i łatwiejszy w prowadzeniu od trzykołowego. Łatwiej pokonuje się nierówności, krawężniki, manewruje na wąskich DDR i przejazdach. Jest też po prostu lżejszy niż trzykołowy, a równocześnie daje dużą swobodę w kwestii ładunku.
Dwukołowe cargo typu longjohn (mniejsze przednie koło i przestrzeń ładunkowa z przodu pomiędzy kołem a drążkiem kierownicy) jest chyba najwygodniejszą opcją do przewożenia dzieci. Jest dostępnych wiele modeli o takiej konstrukcji.


Od klasyków jak Bakfiest.nl, przez popularne Babboe, stateczne Urban Arrow Family, sportowe Bullity, składane Muli, po terenowe Riese & Müller Load. Specjalnie pomijam wersje biznesowe – przeznaczone tylko do przewożenia towarów. Ograniczamy się (teraz) do rowerów przystosowanych do przewozu dzieci.

Po pierwsze powinniśmy się zastanowić, jaki styl jazdy rowerem preferujemy i po jakim terenie będziemy jeździć. Tak jak ze zwykłym rowerem – jedni preferują trekkingi, inni mieszczuchy holenderskie pozwalające na bardziej wyprostowaną pozycję podczas jazdy. Urban Arrow, Babboe, Bakfiest to typowe holenderskie konstrukcje. Siedzi się wysoko wyprostowanym, geometria ramy powoduje, że jedziemy statecznie, patrząc na świat z wysoka. Bullit, Muli, Riese & Müller wymagają od jadącego pozycji bardziej pochylonej, sportowa geometria zachęca do bardziej dynamicznej jazdy, zazwyczaj są też trochę bardziej zwrotne.

Po drugie kogo i jak często będziemy wozić – wielkość i typ skrzyni są istotne. Mały rower – jak Muli czy Babboe Mini – sprawdzi się z maksymalnie dwójką młodszych dzieci, ale jeśli różnica wieku jest duża (jedno dziecko na foteliku/ławeczce, drugie w łupinie), to będzie problem z wygodnym zmieszczeniem się. Dla dwójki czy trójki dzieci rozejrzyjmy się za czymś większym, np. Urban Arrow Family, Babboe Citi, Bullit, Riese & Müller Load 75, a może Gazelle Makki.

Wielkość przestrzeni dla pasażerów warunkuje m.in. długość roweru, bo szerokość jest zazwyczaj zbliżona (według polskich przepisów nie może przekroczyć 90 cm); longjohny mają zwykle około 65–75 cm szerokości. Małe modele, jak Babboe Mini, Riese & Müller Load 60, mają około 235 cm długości, większe Babbe Citi – 265 cm, Urban Arrow Family – 275 cm, ale składane Muli tylko 195 cm. Dla porównania długość standardowego mieszczucha na kołach 28” to około 175 cm. W specyfikacji 20 cm wydaje się niewiele, ale decyduje na przykład o tym, czy rower zmieści się do windy. Długość roweru znacząco wpływa na zwrotność, tu naprawdę 20 cm robi różnicę. Poza tym każdy model wymaga chwili przyzwyczajenia. Przesiadka z Urban Arrow Family na Muli spowoduje, że będziemy mieli wrażenie wielkiej nadsterowności. Z Babboe Mini na UA Family – wsiedliśmy na limuzynę i płyniemy po drodze, ale kosztem mniejszej zwrotności. Trzeba po prostu spróbować.

Ważny jest materiał, z którego jest wykonana skrzynia. Bakfiest i Babboe stosują drewnianą sklejkę. Tradycyjnie i praktycznie, odpowiednio zaimpregnowana jest odporna na warunki atmosferyczne, trudna do uszkodzenia, a panelowa budowa pozwala na łatwą i tanią wymianę w razie uszkodzenia. Wadą jest twardość. Urban Arrow Family, Riese & Müller (w modelu Packster) i Gazelle Makki mają skrzynie wykonane z EPP – rozszerzonego polipropylenu, przypominającego trochę styropian. Jest to bardziej miękko i lżej, ale materiał jest mniej odporny na uszkodzenia mechaniczne. Przedmiot o twardych, ostrych krawędziach wrzucony do skrzyni luzem może uszkodzić powierzchnię. Bullit od Larry vs. Harry ma kilka opcji zabudowy platformy ładunkowej, najpopularniejsza jest wykonana po prostu z brezentu namiotowego. Load 60 i 75 od Riese & Müller ma burty z materiału podobnego do sklejki, który jest równie twardy, ale lżejszy, za to w zestawie w opcji dla dzieci są wygodne miękkie foteliki z zagłówkiem i regulowaną wysokością oparcia.

W przypadku jazdy z dziećmi istotne są też dodatkowe elementy wyposażenia. Po pierwsze miejsce dla pasażera. Niektóre rowery w wersji podstawowej mają ławeczkę drewnianą z pasami bezpieczeństwa (Babboe, Bakfiest) – foteliki, miękkie siedzonka są jako opcjonalne dodatki. Urban Arrow ma w podstawowej wersji miękką ławkę, którą można jeszcze bardziej…, jakby to powiedzieć, zmiękczyć dodatkowymi akcesoriami. Modele Riese & Müller Load i Packster mają od razu miękkie wygodne, regulowane siedzenia. Wszystko to jest dostosowane dla młodych pasażerów mających minimum 18 miesięcy. Co z młodszymi? Nie da się?

Łupina Kiddy na amortyzowanym stelażu w Babboe Mini


Oczywiście, że można. Producenci oferują specjalne mocowania do łupin typu „MaxiCosi”. Takie rozwiązania znajdziemy u Babboe, Uraban Arrow, Riese & Müller. Część z nich ma dodatkową amortyzację. Dla trochę większych, już samodzielnie siedzących, są np. foteliki Melia .
Przegląd fotelików i rozwiązań do mocowania łupiny, fotelików na ISOFIX postaramy się opublikować wkrótce. Teraz dodamy tylko tyle, że dobór fotelika najlepiej skonsultować z pasażerem, przecież on tam będzie jeździł.

Oprócz siedzenia musimy też pamiętać o namiocie przeciwdeszczowym i osłonie przed słońcem. Te dodatki są uzależnione od producenta i modelu roweru. W przypadku niektórych (np. Urban Arrow) możemy mieć do wyboru kilka opcji pasujących do tego samego modelu roweru. Są namioty otiwerane przez podnoszenie do góry Riese & Müller Load 60 i Packster, oraz jeden z modeli do Urban Arrow Family, spotkamy otwierane po bokach jak w Babboe Mini i City, Urban Arrow Family, oraz Riese & Müller Load 75. Ważnym elementem namiotu jest możliwość zrobienia przewiewu przy równoczesnym nie wpuszczaniu deszczu/śniegu/zimna. Warto też zwrócić uwagę na kształt, duży namiot na dużym rowerze daje duży opór powietrza, np bańkowaty namiot Babboe City daje się mocno odczuć.
Które rozwiązanie jest najwygodniejsze? Kwestia indywidualnych preferencji. Nam najbardziej przypadły do gustu namioty z Urban Arrow Family i Riese & Müller Load 75 z super wygodnym otwieraniem z boków i możliwością jazdy z podwiniętymi bokami.

Napęd – to pytanie, czy rower ma być ze wspomaganiem elektrycznym, czy bez i z jakim rodzajem przerzutki. Musimy mierzyć siły na zamiary, czy damy radę pojechać rowerem ważącym zazwyczaj około 30 kg + z pasażerem bądź pasażerami i wszystkimi dodatkami, które dzieci chcą ze sobą zabrać. Nasze dziecko na przykład jeździ z podręczną biblioteką.
Gdzie mieszkamy: czy jest płasko, czy mamy w okolicy pagórki? To są czynniki do rozważenia. O rodzajach wspomagania do rowerów elektrycznych już pisałem – zachęcam do zajrzenia tutaj. To samo odnosi się do rowerów cargo, z małą różnicą, że nie ma seryjnych rowerów cargo z silnikiem w przednim kole; taka konstrukcja słabo się sprawdza. Nasze wszystkie rowery, z wyjątkiem zastępczego Muli, miały wspomaganie elektryczne. Kraków wprawdzie nie jest bardzo pagórkowaty, ale wystarczy wyjechać kawałek za miasto i docenia się moc wspomagania.


Co do przerzutki, to w holenderskich (np. Urban Arrow i duża część modeli Babboe) znajdziemy przerzutki planetarne (w piaście). To bardzo dobre i wygodne rozwiązanie, prawie bezobsługowe, do miasta w sam raz. Niektóre modele mają tradycyjne przerzutki spotykane w rowerach MTB czy trekkingowych (część modeli Babboe i Riese & Müller). Ze względu na odsłoniętą konstrukcję wymagają one więcej uwagi niż planetarne, łańcucha nie da się zamknąć w pełnej osłonie, więc trzeba go częściej czyścić i uważać na nogawkę. W tzw. modelach z wyższej półki można zamówić rower z napędem na pasku Gates, wtedy mamy przerzutkę planetarną (nie można zastosować tradycyjnej) i jeszcze większą bezobsługowość, wytrzymałość i czystość – paska się nie smaruje, tylko myje wodą od czasu do czasu, i według danych producenta wytrzymuje co najmniej kilkanaście tysięcy kilometrów (dla porównania łańcuch średnio 3000–4000 km, zależnie od warunków i serwisowania).


Mieliśmy rowery cargo z łańcuchami, mamy teraz z paskiem, na razie bezserwisowo przejechaliśmy ponad 1600 km, krótką recenzję naszego aktualnego Krokodyla można znaleźć tutaj.

Tak jak nie ma samochodu uniwersalnego, tak nie ma roweru do wszystkiego. Opcji wśród cargo longjohn znajdziemy wiele, od statecznych, jak limuzyny Urban Arrow, przez szybkie sportowe w swojej charakterystyce Bullity, do trochę przypominających terenowe Riese & Müller Load, gdzieś pomiędzy z małym, kompaktowym Muli, które zaparkujemy wszędzie. Trzeba po prostu spróbować, przejechać się kilkoma modelami i zobaczyć, jaki styl jazdy i funkcjonalności roweru nam odpowiadają. Większość dystrybutorów rowerów cargo ma flotę demo i oferuje wypożyczenia. My niezmiennie zapraszamy do ekipy z towarowe.pl, która pomoże, doradzi, a może na hasło #roweremzdzieckiem zaoferuje mały rabat.


Żaba która została krokodylem, czyli Riese & Müller Load 60 Vario

recenzje

Pierwszy był Babboe Citi bez wspomagania, bo większe zakupy trzeba było zrobić. Drugi był Urban Arrow Family 2019 na testy i sprawdzenie czy rower cargo będzie dla nas. Na dłużej został e-Smok Babboe Mini Mountain. Był z nami prawie trzy lata, na upał, na deszcz, na śnieg, z górki i pod górkę.

Continue reading „Żaba która została krokodylem, czyli Riese & Müller Load 60 Vario”

Jak wybrać rower ze wspomaganiem elektrycznym

porady

Wzrasta popularność rowerów ze wspomaganiem elektrycznym; także na polskich ulicach pojawia się coraz więcej e-rowerów. Prawie każdy większy producent oferuje takie modele, dostępne są również zestawy do przerobienia tradycyjnych jednośladów. Wybór nie jest łatwy. Zanim jednak zdecydujemy się na rower z „dopingiem”, powinniśmy sobie odpowiedzieć na kilka pytań. Część z nich odnosi się zresztą też do wyboru tradycyjnego roweru, bez wspomagania elektrycznego.

Continue reading „Jak wybrać rower ze wspomaganiem elektrycznym”

Jak zabezpieczyć rower, e-bike, cargo

porady

Wyborowi roweru, dopasowaniu go poświęcamy dużo czasu, szczególnie roweru ze wspomaganiem elektrycznym . Niestety, potem często zapominamy albo lekceważymy dobór zapięcia – zabezpieczenia – do nowego nabytku. Taka lekkomyślność niestety może się skończyć jego szybką utratą. Amatorów cudzej własności nie brakuje, a e-rowery w związku z dużym popytem i problemami z dostępnością u dystrybutorów są łakomym kąskiem dla złodziei. Skupmy się zatem na tym, jak zabezpieczyć rower elektryczny.

Continue reading „Jak zabezpieczyć rower, e-bike, cargo”

Cargo do zadań specjalnych

recenzje

Testowaliśmy różne rowery! Ale takiego jeszcze nie było! Tym razem na testy przyjechał rower cargo Riese& Müller Load 60 Vario – jedny znany mi cargo full suspension, czyli z amortyzacją na przednim i tylnym widelcu jak w rowerach MTB.
Nie jest to jedyna cecha wyróżniająca tę nietypową jak na cargo konstrukcję. Napęd jest oparty na pasku Gates, który jest o wiele wytrzymalszy niż tradycyjny łańcuch. Znaczy to tyle, że można przejechać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy kilometrów bezserwisowo.

Napęd z paskiem Gates i przerzutką Enviolo 380

W modelu Load Vario zamontowano do tego bezstopniową przerzutkę planetarną Enviolo 380 oraz wspomaganie elektryczne oparte na silniku Bosch Cargo Line. Patrząc na takie wyposażenie, wiemy, że to jest rower wyjątkowy w swojej klasie. To jedziemy!


Pierwsza różnica w prowadzeniu w porównaniu na przykład z rowerami Urban Arrow to pozycja jadącego. Na holenderskim UA siedzimy wysoko i wyprostowani, jak na typowym miejskim rowerze. Ten rower cargo od Riese & Müller wymaga od prowadzącego pozycji bardziej schylonej, wręcz sportowej. Charakterystyką geometrii ramy blisko mu do roweru trekkingowego lub MTB. Dodatkowo stopień pochylenia możemy regulować za pomocą pochylenia kolumny kierownicy.


Rower prowadzi się wyjątkowo płynnie, wspomaganie działa przy ruszaniu bez opóźnienia i dynamicznie. Jeżeli ktoś jeździł wcześniej rowerem ze wspomaganiem Bosch Active Line, a nawet Performance, to zauważy różnicę w dynamice na korzyść Cargo Line. Niestety, coś za coś. Dynamiczna jazda zużywa bowiem więcej prądu. Na wersji z roweru z jedną baterią komputer będzie wskazywał zasięg około 70 km, w zależności od warunków. Rzeczy- wisty zasięg, po mieście, to około 50–60 km, w zależności od obciążenia.
Model 60 jest krótki, ma około 235 cm. To niewiele jak na rower cargo, ale jednak więcej niż tradycyjny rower miejski, nawet duży. Mimo to manewrowanie nawet w ciasnych miejscach nie stanowi problemu, promień skrętu jest dość mały, a na pewno mniejszy niż w użytkowanym przeze mnie na
co dzień Babboe Mini Mountain – a oba są takiej samej długości.
Połączenie tych cech z amortyzowanym zawieszeniem daje bardzo ciekawy rower do nietypowych zastosowań. Z łatwością będziemy poruszać się po zakorkowanym mieście, bez zwracania uwagi na wszystkie niedogodności infrastruktury. Większość dziur czy krawężniki nam nie będą straszne, poza tymi ekstremalnymi. Po wyjechaniu za miasto nie zauważymy, że utwardzona nawierzchnia się skończyła. Load 60 bez problemu daje sobie radę na leśnych drogach. Jeżeli będziemy się częściej poruszać po takich drogach, warto wziąć pod uwagę opcję GX podczas konfiguracji – zmiana opon na terenowe.
Oczywiście cały czas musimy pamiętać, że to jest jednak rower towarowy, a nie po prostu pełnoprawne MTB. Podczas testów przewoziłem nim sprzęt filmowy i fotograficzny i, nie obawiając się o uszkodzenia, zeskakiwałem z krawężników. Na dojazd do ścisłego centrum, gdzie ruch samochodowy jest mocno ograniczony i bez specjalnych zezwoleń nie wolno parkować, a torba ze sprzętem waży swoje, rower cargo jest najlepszą i najszybszą opcją.
Testowany przeze mnie egzemplarz miał podstawowe wyposażenie towarowe: przestrzeń ładunkowa z podłogą i ograniczeniami z rurek. Do przewozu torby, statywu, zakupów w zupełności wystarcza. Dla wymagających więcej są dostępne różne pakiety wyposażenia.

W drodze na sesje fotograficzną

Od zamykanej skrzyni, przez kilka rozwiązań z fotelikami dla dzieci i namiotem przeciw- deszczowym, po różne opcje napędu: od tradycyjnej przerzutki Shimano Deore z łańcuchem, po pasek Gates z przerzutką Rolhoff. Pakiety wyposażenia są do wyboru jak w konfiguratorze samochodu klasy wyższej.
Przez tydzień przyzwyczaiłem się do „żaby” – jak po cichu nazwałem ten rower cargo, z racji koloru i skocznego zawieszenia. Jest to bardzo specyficzna konstrukcja roweru, nawet w segmencie cargo unikatowa. Nie jest to rower dla każdego, nawet już zdecydowanego na rower cargo. Raczej dla użytkowników z zacięciem sportowym i wymagających pełnego komfortu, dla siebie i dla małych pasażerów (przy opcji z fotelikami dla dzieci). Load 60 Riese & Müller ma jedną wadę, nie należy do najtańszych. Testowana przeze mnie wersja kosztuje około 32 000 zł, a, w zależności od wyposażenia, cena może przekroczyć 45 000 zł.
W mieście na rowerze preferuję bardziej styl holenderski, poruszam się wolno i spokojnie, jak na Urban Arrow lub Babboe, ale gdybym miał używać cargo częściej na wypady poza miasto i budżet by pozwalał, to brałbym pod uwagę którąś konfiguracje modelu Riese & Müller Load 60.

Rower do test udostępnił dystrybutor rowerów cargo www.towarowe.pl
Artykuł pochodzi ze specjalnego nr iMagazine Bike&Mountain 2/2021


Od tego napisania tej recenzji trochę czasu upłynęło. e-Smok Babboe Mini Mountain odleciał z Krakowa cieszyć się nadmorskim powietrzem. Żaba została przechrzczona na Krokodyla i zamieszkała z nami na stałe w wersji z wyposażeniem dostosowanym do przewożenia dziecka. Pełną recenzja Krokodyla po przejechaniu ponad 1000 km znajdziecie tutaj.

Abus Bordo Smart X – zabezpieczenie dla rowerów elektrycznych i cargo

recenzje

Coraz większą popularnością cieszą się rowery ze wspomaganiem elektrycznym, zapotrzebowanie na rynku jest duże, zarówno na nowe, jak i używane. Niestety skutkiem tego też jest zwiększona liczba kradzieży rowerów. Przypinanie roweru wartego kilka–kilkanaście tysięcy złotych linką z marketu za 50 zł nie jest rozsądnym rozwiązaniem. Na wyspecjalizowanego złodzieja czasem mocny u-lock będzie za mało.

Continue reading „Abus Bordo Smart X – zabezpieczenie dla rowerów elektrycznych i cargo”